PSYCHOTERAPIA – PSYCHOLOG – POMOC PSYCHOLOGICZNA – GABINET PSYCHOLOGICZNY  – LUBLIN

Psychoterapia
Coaching

Dr Janina Janowska

Psychoterapeutka – Rekomendowana przez Polskie Towarzystwo Terapeutyczne

Psychoterapia
Coaching

Dr Janina Janowska

Psychoterapeutka – Rekomendowana przez Polskie Towarzystwo Terapeutyczne

Gabinet Psychologiczny
dr Janina Janowska

Dr Janina Janowska

Psychoterapeutka – Rekomendowana przez Polskie Towarzystwo Terapeutyczne

Publikacje naukowe i artykuły

PUBLIKACJE KSIĄŻKOWE

  • Redakcja naukowa; Dave Mearns, Brian Thorne:
    Terapia Skoncentrowana na Osobie,
    Wyd. Uniwersytetu Jagiellońskiego, 2010
dr-Janowska-publikacja2
Kliknij, żeby powiększyć
dr-Janowska-publikacja1
Kliknij, żeby powiększyć
  • Samoaktualizacja w teorii i praktyce kształcenia nauczycieli,
    Wydawnictwo UMCS, Lublin 1993, 2000, 2003

 

dr-Janowska-publikacja5
Kliknij, żeby powiększyć
  • Rozwijanie umiejętności psychopedagogicznych w procesie kształcenia nauczycieli,
    Wydawnictwo UMCS, Lublin 2002
dr-Janowska-publikacja3
Kliknij, żeby powiększyć

ARTYKUŁY

  • Nauczyciel może pomóc„, Psychologia w Szkole, nr 3, 2011

  • Z nieobecnym ojcem w tle„, Psychologia w Szkole, nr 1, 2011

  • Jestem tym, co do mnie mówisz„, Psychologia w Szkole nr 2, 2009

  • Sztuka słuchania„, Psychologia w Szkole, nr 4, 2008

  • Po pierwsze: akceptacja„, Psychologia w Szkole, nr 3, 2008

  • Po pierwsze empatiaPsychologia w Szkole nr 2, 2008

  • Twarzą w twarz z uczniemPsychologia w Szkole nr 1, 2008

  • Prawa dziecka – Osoby a pedagogiczna rzeczywistość, [w:] Praca opiekuńczo-wychowawcza w szkole i innych instytucjach oświatowych. red. Cz. Kępski, UMCS Lublin 2005

 

  • Application of Carl Rogers’ Psychology to the Training of Teachers, „The Person – Centered Journal” (An Internationl Journal Published for The Development of The Person – Centered Approach), Volume 9, Number 1, 2002, s. 49-58.
dr-Janowska-publikacja4
Kliknij, żeby powiększyć

  • Przekraczanie praw osoby – dziecka w interakcji. Konsekwencje. Przeciwdziałanie, [w:] Człowiek i człowieczeństwo. Strategie bycia i stawania się człowiekiem. Fenomenologia człowieczeństwa, red. H. Romanowska – Lakomy, H. Kędzierska, t. I, Olsztyn 2002, s. 257-263.

  • Kompetencje Psychopedagogiczne nauczycieli – warunkiem końca szkoły tradycyjnej, [w:] Unifikacja czy tożsamość edukacyjna w kształceniu pedagogicznym nauczycieli u progu zjednoczenia z Europą, red. R. Parzęcki, I. M. Strachanowska, Bydgoszcz 2001, s. 232-240.

  • Technika treningu interpersonalnego, [w:] Z zagadnień modernizacji kształcenia pedagogicznego studentów, red. M. Łobocki, UMCS, Lublin, 2001, s. 61-73.

  • Bezradność psychopedagogiczna nauczyciela i błąd wychowawczy nauczyciela a agresja uczniów, wsp. Teresa Zubrzycka-Maciąg „Opieka. Wychowanie. Terapia”, nr 3/43, 2000, s. 13-16.

  • Błąd wychowawczy nauczyciela a agresja uczniów, „Nowa szkoła”, 2000 nr 3, s. 41- 45.

  • Niwelowanie postaw agresywnych w interakcjach młodzieży, [w:] Postępy Psychoterapii. Tom II, red. L. Gapik. Wyd. P.W. „Intrfund”, Poznań 1999, s.140- 154.

  • Przemoc w opinii młodzieży, „Problemy Opiekuńczo-Wychowawcze” nr 1/1999 , s. 32-34.

  • Przemoc w interakcjach młodzieży, „Szkoła Specjalna”, nr 5,1998, s. 324-334.

  • Subkultury w opinii młodzieży, wsp. Teresa Zubrzycka-Maciąg „Problemy Opiekuńczo Wychowawcze”, nr 10, 1998, s. 22-23.

  • Postawy nauczyciela warunkiem sukcesu pracy wychowawczej. [w:] Praca wychowawcza z dziećmi i młodzieżą, red. M. Łobocki. UMCS, Lublin 1998, s. 31-41.

  • Subkultury młodzieżowe. Norma czy symptom, „Opieka. Wychowanie. Terapia”, nr 1, 1998, str. 37-39.

  • Wpływ zainteresowań artystycznych dzieci i młodzieży z domów dziecka na poziom ich samoaktualizacji. [w:] Edukacja estetyczna w perspektywie przemian szkoły współczesnej, red. A. Białkownski, UMCS, Lublin 1997, str. 92-101.

  • Podejście „Gestalt” w rozwijaniu umiejętności psychopedagogicznych, [w:] Annales Universitatis Mariae Curie-Skłodowska, Lublin Polonia, t. VIII, 1995, s. 33-49.

  • Zastosowanie pojęcia „Gestalt” w pedagogicznym kształceniu nauczycieli. [w:] Alternatywne modele kształcenia nauczycieli, red. M. Ochmański, UMCS, Lublin 1995, s.173-183.

  • Psychologia humanistyczna w psychopedagogicznym kształceniu nauczycieli. Empatia. „Nowa Szkoła” 1995 nr 8, s.13-16.

  • Psychologia humanistyczna w psychopedagogicznym kształceniu nauczycieli. Cechy osobowości i zachowania nauczyciela uniemożliwiające rozwojową interakcję z uczniem, „Nowa Szkoła” 5/1995 nr 5, s.7-12.

  • Religia w szkole w opinii uczniów. Badania w szkołach lubelskich, „Kwartalnik Pedagogiczny”, nr 3, 1993, s. 119-120.

  • Religia w szkole, „Kwartalnik Pedagogiczny”, nr 3, 1993, s. 77-86.

  • Podejście Skoncentrowane naw Osobę dla Wzajemnego Porozumienia Między Narodami i … kontrowersje na temat „PCA” Carla Rogersa, „Nowiny Psychologiczne”, 3/1994, s. 51 -54.

  • Psychologia humanistyczna w pedagogicznym kształceniu nauczycieli. (pomysł na kształcenie nauczycieli), „Nowa Szkoła”, nr 5, 1994, s. 284-290.

  • Psychologia humanistyczna jako podstawa dla praktyki pedagogicznej, [w:] Psychologia humanistyczna a wychowanie, red. M. Łobocki. UMCS, Lublin 1994, s. 79-89.

  • Podejście skierowane na osobę (PCA) jako warunek skuteczności rozwojowych relacji interpersonalnych, [w:] Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Jagiellońskiego. Samopomoc w teorii i praktyce psychopedagogicznej, red. J. Włodek-Chronowska, Kraków 1993, s. 153 – 161.

  • Trening interpersonalny w doskonaleniu nauczycieli, „Wiadomości, Opinie, Myśli”, Lublin 1993, s. 5-6.

  • Trening interpersonalny jako metoda rozwijania umiejętności psychopedagogicznych nauczycieli, [w:] Nauczyciel nauczycieli, red. H. Kotusiewicz, K. Kwiatkowska, PWN, Warszawa 1992, s. 272-289.

  • Możliwości wykorzystania elementów treningu interpersonalnego w szkole, [w:] Formy pracy wychowawczej w szkole, red. M. Łobocki, Lublin 1991.

  • Trening interpersonalny w kształceniu nauczycieli, „Dydaktyka Szkoły Wyższej”, nr 3, 1991, s. 133-143.

  • Podejście skierowane na osobęCarla Rogersa jako metoda konstruktywnego stymulowania rozwoju osobowości, „Annales Universitatis Mariae Curie – Skłodowska, Lublin Polonia”, t. III, 3, Lublin 1990, s. 33-40.

  • Samoaktualizacja jako podstawowy przedmiot badań psychologii humanistycznej, „Annales Universitatis Mariae Curie – Skłodowska, Lublin Polonia”, t. I, 2, Lublin 1988, s. 15-34.

  • Twórcze działania nauczyciela w procesie nauczania, „Ruch Pedagogiczny” nr 5-6, 1988.

  • Humanistyczne wartości kształcenia, „Dydaktyka Szkoły Wyższej”, nr 3, 1987, s. 3-15.

  • Optymalizowanie umiejętności psychopedagogicznych u kandydatów do zawodu nauczycielskiego, [w:] Uwarunkowania i formy pracy wychowawczej w szkole, red. M. Łobocki, Lublin 1985, s. 58 – 68.

  • Psychoterapeutyczna rola rodziny, [w:] Szkoła i rodzina wychowują, red. M.Ochmański, Warszawa 1985, s.23-30

  • Eksperymentalne badania wpływu ćwiczeń interpersonalnych na aktywność samowychowawczą studentów, „Dydaktyka Szkoły Wyższej” , nr 1, 1985, s. 107-120.

  • Trening interpersonalny jako metoda rozwijająca umiejętności psychopedagogiczne nauczycieli, „Dydaktyka Szkoły Wyższej”, nr 6, 1984, s. 71 – 86.

  • Ideał i cele wychowania. [w:] Wybrane zagadnienia z pedagogiki, red. K. Kuligowska, Lublin 1984, s. 15-31.

  • Czym jest i z czego wynika powinność moralna nauczyciela? „Zagadnienia Wychowawcze a Zdrowie Psychiczne”, 1983, nr 3, s. 15-21.

  • Trening interpersonalny jako metoda wdrażania do samowychowania, [w:] Prace Pedagogiczne. Z zagadnień samowychowania studentów, red. J. Bińczycka, Uniwersytet Śląski, Katowice 1983, s. 73-81.

Do poczytania - artykuły popularne

Kobieta z matką

Żyć mądrze. Co to znaczy?

Z całą pewnością nasze plany życiowe są wynikiem przyjętej hierarchii wartości. Od wieków odpowiedzi na to pytanie szukają filozofowie i okazuje się, że odpowiedzi są różne, zależą od wielu uwarunkowań, również historycznych, ekonomicznych, naukowych.

Żyć mądrze. Co to znaczy?

Jesteśmy u progu Nowego Roku. Okazuje się, że planowanie celów, zadań jest ważne. Jednak skąd wiedzieć – Co jest ważne?

Z całą pewnością nasze plany życiowe są wynikiem przyjętej hierarchii wartości. Od wieków odpowiedzi na to pytanie szukają filozofowie i okazuje się, że odpowiedzi są różne, zależą od wielu uwarunkowań, również historycznych, ekonomicznych, naukowych. Odpowiedzi są różne, a pytanie powtarza każdy.

Im bardziej człowiek rozwija siebie, a więc swoją sferę umysłowa i duchową,
tym częściej zadaje sobie to pytanie.

A może należałoby zapytać osoby starsze o to, co jest w życiu ważne?

Zauważmy, że gloryfikowana jest młodość. Myślę, że taka postawa jest wręcz zgubna. Starość jest wstydliwa, gdzieś ukryta. Często dziadkowie są traktowani przez młodych cynicznie, „z przymrużeniem oka”. Powtarza się dziadkom: „teraz inne czasy’, „jesteś z innej epoki”, „nie nadążasz”. Żyjemy w kulturze zorientowanej na młodość. Przypisujemy wartość temu co nowe, modne, młode. Tragikomiczne są sytuacje, które możemy obserwować w mediach, gdzie młodzi ludzie, a wiec nastoletni i dwudziestoparoletni pytani są o to co w życiu jest najważniejsze, o receptę na życie.

Wystarczy poświęcić jeden tydzień z życia, poobcować np. z telewizją, by dojść do wniosku, że: uroda, waga ciała, młodość, szczęście, przypadek, talent, pomysł na życie, asertywność, egoizm, pewność siebie, układy, pieniądze, praca którą się kocha, ale najlepiej taka która przyniesie sławę, a wiec zagwarantuje obecność w mediach.

Będziesz szczęśliwy, gdy to ci się uda…

Niestety istotom ludzkim nie wystarczy samo szczęście, ulotne tak jak i te wyżej wymienione „wartości”. Człowiek musi odnaleźć sens życia. Poczuć głęboko, ze jego życie ma sens.

Obserwujemy w efekcie coraz większe zagubienie młodych ludzi, agresję, dezorientację.

Pracuję z taką zagubiona młodzieżą. Gdy pytam: a jak ci się układa z tatą, jaki masz z nim kontakt?

W odpowiedzi jestem pytana: ale z którym tatą? Pierwszym czy trzecim?

Starsi ludzie robią podsumowanie swojego życia. Oni już wiedzą co jest w życiu ważne. Mają też więcej czasu, by szukać odpowiedzi na to pytanie. Własne doświadczenie pomaga w refleksji na ten temat. Ja sama od dawna zadaję starszym ludziom pytanie: Co jest w życiu ważne? Sama już też uważam się za starszą i myślę, że mam swoją odpowiedź.

Pracując z ludźmi nie mogę dawać im odpowiedzi, dawać rady czy podpowiadać, ale często gdy pomagam wybrać to, co ważniejsze posługuję się taką metodą:” Wyobraź sobie że jesteś staruszką z jasnym umysłem, siedzisz w wygodnym fotelu w pięknym ogrodzie wśród kwiatów i widzisz siebie teraz tak, jakbyś patrzyła na film. Co byś sobie poradziła?”

Często też mówię: jak nie wiesz co zrobić, jaką wybrać drogę, wybierz tę trudniejszą.

Dobre życie nie zależy od wiedzy, ale od mądrości i od pamiętania o tym, że każdy dzień może być ostatni, dlatego życie musi być sensowne, celowe, wartościowe.

Pierwszym warunkiem dobrego życia, a więc: szczęścia, zdrowia psychicznego i rozwoju jest ‚zgodność z samym sobą‚. Szczęście i zdrowie psychiczne można zdefiniować w taki sam sposób, ponieważ warunkiem szczęścia i warunkiem zdrowia psychicznego jest ROZWÓJ.

Rozwój z kolei oznacza przekraczanie własnych ograniczeń, czyli zmierzanie ku wartościom i uruchamianie własnych zasobów. Szczęście i zdrowie psychiczne osiągniemy gdy będziemy w zgodzie ze sobą.

Co to oznacza: być w zgodzie ze sobą?

Zgodność tego co myślisz i czujesz z tym co robisz i mówisz.

Wtedy będziesz miał/-a szansę być autentyczny, odnaleźć swoje przeznaczenie, określić cele i znaleźć sens życia, a co za tym idzie, odwagę do życia.

Największy Nauczyciel Chrystus mówił do swoich uczniów – Apostołów: „Bądźcie w prawdzie”, „Bądźcie w pokoju”. Najważniejsza jest miłość, a realizujesz miłość do siebie, gdy się rozwijasz, stajesz się coraz doskonalszy i wtedy też jesteś w stanie dawać miłość innym.

W książce” Pięc sekretów, które musisz odkryć zanim umrzesz” J.B. Izzo cytuje sekrety życia mądrych ludzi. Oni mówią, a zarazem potwierdzają ten sekret, że miłość do siebie warunkuje miłość do innych oraz sprawia, że świat staje się doskonalszy, że zostawiamy lepszy świat naszym wnukom, a to każdy przyjmie za sens życia.

„Żeby prowadzić bardziej sensowne życie, musisz zlekceważyć to, co myśli o tobie społeczeństwo i inni ludzie, wejrzeć w głąb siebie, w czym może ci pomóc dyscyplina – modlitwa, medytacja – ona pomoże ci znaleźć to, co jest dla ciebie najważniejsze i podążać za tym” (Jamek Autry, poeta i pisarz, 73 lata)

„Pamiętaj, że jesteś częścią czegoś większego niż ty sam” (Antony Holland, aktor, 86 lat)

„Dziedzictwem jakie zostawiasz, jest życie, jakie prowadziłeś. Żyjemy na co dzień i codziennie zostawiamy dziedzictwo – nie chodzi o jakiś wielki plan, ale o to, co robimy każdego dnia, wszystkie nasze drobne decyzje, ponieważ nigdy nie wiemy jaki dana rzecz może mieć wpływ ani jaki wpływ możemy mieć my sami” (Jim Kouzes, pisarz, 61 lat)

„Zdobądź wykształcenie, zorientuj się kim jesteś, skąd pochodzisz i dokąd chcesz iść, i nigdy nie zapomnij, kim jesteś.”(Ralph Dick, wódz indiański, 66 lat).

Jako doradca rozwoju osobistego – terapeuta, startuję do pracy z ludźmi zdezorientowanymi, pogubionymi, zalęknionymi, a kończę pracę wtedy, gdy mogą oni sobie każdego wieczoru powiedzieć: „Jestem w porządku. Dziś jestem bardziej doskonały niż wczoraj.” Dla siebie mam już inny program. Pytam siebie każdego wieczoru:” Czy udało mi się dziś zrobić dla kogoś cos dobrego?” A Jan Paweł II powiedział: „Najważniejsza w życiu jest miłość. Żyj tak, aby ludzie pytali Cię o Boga”.

Tekst Dr Janina Janowska

 

kobieta brodząca w morzu

Umiejętność słuchania innych jest sztuką

Słuchanie innych wydaje się czynnością automatyczną i tak prostą, że ignorowaną. Z tego też powodu dzieci czują się często ignorowane właśnie wtedy, gdy doświadczają, że osoba będąca w interakcji z nimi nie jest skupiona na słuchaniu.

Umiejętność słuchania innych jest sztuką

Słuchanie innych wydaje się czynnością automatyczną i tak prostą, że ignorowaną. Z tego też powodu dzieci czują się często ignorowane właśnie wtedy, gdy doświadczają, że osoba będąca w interakcji z nimi nie jest skupiona na słuchaniu. Słuchanie to bardzo ważna umiejętność – im wyższa kultura osobista człowieka – tym wyraźniej opanowana jest sztuka słuchania. Im ważniejsza jest dla nas osoba, z którą właśnie jesteśmy w interakcji – tym uważniejsze słuchanie, a więc skupienie, koncentracja, uwaga. Jeżeli przestajemy siebie wzajemnie słuchać tak, by usłyszeć, to znaczy że już niewiele dla siebie znaczymy.

Najwięcej tej uwagi, koncentracji, autentyczności, poważnego, aktywnego słuchania oczekują i potrzebują dzieci i młodzież. Termin „słuchanie” w potocznym rozumieniu to przyjmowanie treści. W profesjonalnym rozumieniu jest to jednak bardzo aktywny proces odpowiadania na całość przekazów. Dlatego też zamiennie obok terminu „aktywne słuchanie” używane jest „pomocne słuchanie”. Słuchanie jest czynnością intencjonalną, celową. W komunikacji interpersonalnej rodzic – dziecko, partner – partnerka, rola słuchającego może mieć wiele znaczeń. Najprościej można powiedzieć, że rodzic słucha dziecko, by mu pomóc w procesie jego uczenia się, w jego samorealizacji, w rozwiązywaniu sytuacji konfliktowych, słowem – trudnych w jego rozwoju. Warunkiem skutecznej pomocy jest adekwatne rozumienie drugiej osoby, warunkiem rozumienia właściwe słuchanie.

Z analizy badań prezentowanych w literaturze psychopedagogicznej, moich własnych badań i obserwacji życia wynika, że najczęściej powtarzany zarzut rozczarowanych dzieci i młodzieży formułowany jest w następujący sposób: „rodzice nas nie słuchają”, „nauczyciele nie chcą nas rozumieć”. Ponieważ na czynność słuchania rodzic powinien przeznaczyć znaczną część czasu, jaką spędza z dzieckiem, warto wyraźnie podkreślić fakt, że słuchanie to jedna z ważniejszych umiejętności rodzica. Dlaczego słuchanie jest czynnością tak efektywną? Otóż słuchanie ma znaczenie nagradzające, wzmacniające. Gdy dziecko doświadcza tego, że nie jest słuchane zaczyna czuć niepokój i myśli, że jest mało ważne, gorsze od innych – w efekcie obniża się jego poczucie wartości, a nawet spada motywacja do zmiany, kontaktu z rodzicem, zaciekawienie nauką i szkołą. Dziecko jest „radarem emocjonalnym” i odbiera to, co jest przekazywane werbalnie a jeszcze precyzyjniej to, co jest przekazywane niewerbalnie.

Komunikacja interpersonalna, na którą składają się interakcje werbalne I niewerbalne jest zjawiskiem społecznym. Powstała bowiem w wyniku interakcji społecznych i poprzez te interakcje ludzie realizują cały szereg potrzeb, które komunikują innym. Okazuje się, że dla interakcji międzyludzkich, a więc: więzi emocjonalnej, wzajemnego rozumienia siebie, zaufania i bezpieczeństwa psychicznego, ogromne znaczenie ma również to wszystko, co dzieje się poza komunikacją werbalną. Przekazujemy informacje nie tylko słowami, ale również przez wygląd, sposób ubierania się, postawę, fizyczne napięcie, wyraz twarzy, częstość kontaktu wzrokowego, ruchy rąk i ciała, ton głosu, rytm wypowiedzi (tempo, czas trwania, zacięcia, pauzy), odległość w przestrzeni i dotyk. W zwyczajnej rozmowie między dwoma osobami element werbalny niesie mniej niż 35% społecznych znaczeń sytuacji, a komunikaty niewerbalne 65% ( Knapp, 1985). Większe zaufanie ludzie przywiązują do tego, co wyraża mimika, gesty, język ciała, dotyk, spojrzenie.

W rozmowie pojawia się pełna znaczenia dla odbiorcy ekspresja mimiczna, wraz z towarzyszącymi jej gestami i spojrzeniami. Istnieje wiele badań potwierdzających, że dla dzieci warstwa komunikacji niewerbalnej jest bardzo czytelna i bodaj istotniejsza niż same słowa. Klasyczną pracą na ten temat są badania Buhler (1934) nad reakcjami dzieci od 3 do 11 miesięcy na zagniewaną twarz znanej im osoby. Badania Buhler i innych europejskich autorów świadczą, że dzieci są bardzo wcześnie zdolne do rozpoznawania emocji innych ludzi. Wrażliwość dziecka odbiera precyzyjnie emocje towarzyszące przekazowi słownemu, mimice i w ogóle językowi ciała. Badania Ekmana i innych (1975) wykazały, że istnieje siedem głównych rodzajów mimiki wyrażających emocje takie, jak: szczęście, strach, złość, odraza, pogarda, smutek, zdziwienie, zainteresowanie. W różnych stronach świata wymienione emocje odzwierciedlane są poprzez podobne wyrazy mimiczne, zaś niektóre z nich są używane również przez niewidome niemowlęta. Są więc one prawdopodobnie wrodzone, chodź inne są kulturowe zasady określające, kiedy ktoś jest skłonny śmiać się lub płakać.

Wielu psychologów uzasadnia, że poznajemy emocje, doświadczając ich poprzez uświadomienie sobie własnych reakcji, szczególnie naszej ekspresji mimicznej. Mimika rozwinęła się w toku ewolucji, jest ważnym środkiem wyrazu, a cały szereg eksperymentów wykazuje, że badany – poproszony o zademonstrowanie dowolnej emocji za pomocą mimiki, przedstawiając ją, jednocześnie jej doświadcza. Potwierdzają to rewelacyjne badania Izarda, (1971), który wykonał eksperyment polegający na przecięciu mięśni twarzy u pewnej liczby małpich niemowląt i ich matek. Okazało się, że pary te nie potrafiły nawiązać żadnej komunikacji.

Dla komunikacji niewerbalnej istotne znaczenie ma, obok mimiki, również język ciała. Postawy wobec innych, zarówno u zwierząt, jak i u ludzi, są okazywane poprzez przyjmowanie odpowiednich pozycji ciała. Ułożenie ciała w trakcie komunikacji interpersonalnej nie tylko wyraża określone emocje względem drugiej osoby, ale dostarcza również wiele informacji o danej osobie, np. czy jest ona: pewna siebie, napięta, zrelaksowana bądź zmęczona. Ludzie dysponują też ogólnymi stylami własnych, indywidualnych zachowań ekspresyjnych, które wyrażają się w ich sposobie chodzenia, siadania, stania, gestykulacji. Na zachowanie ekspresyjne ciała mają
wpływ normy kulturowe i środowiskowe. Inaczej, na przykład porusza się kobieta z wyższej klasy społecznej, inaczej pochodząca z klasy robotniczej, chłopskiej itd. Kilkuletnie córki tych kobiet natomiast poruszają się identycznie. Tak więc wpływu uwarunkowań kulturowych, środowiskowych bądź zawodowych nie obserwujemy u dzieci. Przeżywane emocje natomiast wyraźnie uzewnętrznia ciało dziecka. Dlatego też obserwacja postawy ciała dziecka dostarcza wiele informacji na temat jego przeżyć i psychofizycznych warunków życia.

Kontakt wzrokowy dostarcza wiele informacji dla pozostających w interakcji osób. I w tej kwestii ważne jest podkreślenie kulturowego kontekstu kontaktu wzrokowego. W naszej kulturze patrzenie na ludzi, zwykle patrzenie im w oczy podczas wspólnej rozmowy, jest wyrazem właściwego, kulturalnego wychowania oraz sposobem okazywania im
zainteresowania i szacunku. Oczy są naszym najważniejszym nośnikiem komunikacji.

Najbardziej pierwotnym rodzajem zachowania społecznego jest kontakt dotykowy. Dotyk to swoisty język, czytelny w sposób adekwatny w określonym obrębie kulturowym. Jednakże kontakt ten regulowany jest ścisłymi zasadami – można mówić o pewnych charakterystycznych, uniwersalnych i czytelnych w sposób jednoznaczny formach kontaktu dotykowego. Pojawiają się one w niektórych najbardziej podstawowych relacjach międzyludzkich, a mianowicie: seksualnych, wychowawczych, agresywnych, afiliacyjnych. Ten rodzaj kontaktu jest bardzo czytelnym nośnikiem informacji w relacjach międzyludzkich.

 

Europa została zaklasyfikowana przez antropologów do grupy kultur nie-kontaktowych, podobnie jak Indie i Ameryka Północna – istnieją tu raczej opory wobec kontaktu dotykowego. Dlatego też, w miarę socjalizacji, dziecko przyjmuje normy obowiązujące w danej kulturze. Z drugiej strony dotyk jest jedną z pierwszych potrzeb człowieka. Dowiedziono, że nie jest możliwy prawidłowy rozwój, zarówno psychiczny, jak i fizyczny dziecka pozbawionego kontaktu dotykowego. Dziecko jest otwarte na przekazywanie dotyku, odczuwa też ogromną potrzebę jego przyjmowania (przytulanie, głaskanie, trzymanie za rękę) ze strony osób, do których ma zaufanie.

Inne niewerbalne sygnały związane są blisko z mową . Można więc mówić o niewerbalnych aspektach mowy. Szczególnie ważnym nośnikiem informacji o stanach emocjonalnych osoby mówiącej i jej postawach wobec innych jest ton głosu. Osoba która jest przygnębiona, zniechęcona, w depresji, mówi głosem niższym i wolniej. Głos osoby przeżywającej radość jest żywy, głośniejszy, tony są wyższe. Ktoś przestraszony mówi szybko, lecz nierówno, tonem podwyższonym i ze słyszalnym oddechem, zdarzają mu się też błędy językowe. Wielu lingwistów uznaje, że komunikaty niewerbalne grają bardzo istotną rolę w komunikacji interpersonalnej – mówimy dzięki naszym organom mowy, lecz rozmawiamy całym naszym ciąłem.

Języka niewerbalnego używa się do komunikowania uczuć, sympatii i skłonności. Skuteczne porozumiewanie się z kimś możliwe jest wówczas, gdy osoby wchodzące w interakcję w takim samym stopniu zwracają uwagę na komunikaty niewerbalne, które wysyłają, jak i na komunikaty werbalne. Język niewerbalny może bowiem zaprzeczać bądź podkreślać uczucia komunikowane werbalnie.

Uczucia bywają źle rozumiane, nieczytelne lub mylnie tłumaczone głównie z powodu dwóch przyczyn: pierwsza – to niejasność niewerbalnego komunikatu, druga – częsta jego sprzeczność z werbalnym. To samo uczucie może być wyrażone na kilka różnych sposobów – objawem złości może być, np. kamienny spokój lub gwałtowne ruchy, zaczerwieniona twarz. Odczytując niewerbalny komunikat, odbiorca musi interpretować działania nadawcy – im bardziej te działania są niejasne, tym większa jest możliwość nieporozumienia. Zdarza się, że odbieramy lub wysyłamy werbalnie i niewerbalnie sprzeczne komunikaty. Rodzic, który mówi: „Ty wiesz, Bartku, że zawsze mam czas dla ciebie”, zerkając jednocześnie nerwowo na zegarek i zbierając swoje rzeczy ze stołu, nie może liczyć na poważne traktowanie ze strony dziecka. Podobnie jak nauczyciel, który komunikuje uczniowi „Lubię cię”, ale niewerbalnie – poprzez niski ton głosu i zachowanie dystansu – komunikuje „nie podchodź blisko”. Taki przekaz zawierający sprzeczne komunikaty znany jest pod nazwą „podwójne wiązanie„. U odbiorcy może on powodować niepokój i podejrzliwość. W sytuacji jednakże, kiedy odbieramy takie sprzeczne informacje, skłonni jesteśmy wierzyć w komunikat, który wydaje nam się trudniejszy do sfałszowania, czyli w niewerbalny. Przekaz niewerbalny komunikuje bowiem emocje. Komunikaty niewerbalne służą lepiej wyrażaniu uczuć niż komunikaty werbalne, ale zarazem są mniej jasne i trudniejsze do dokładnego zrozumienia.

Aby wyraźnie komunikować drugiej osobie swoje uczucia, swoje postawy względem niej i by dać sobie szanse wchodzenia w otwarte, a zarazem rozwojowe i bezkonfliktowe relacje międzyludzkie, konieczne jest posiadanie umiejętności zarówno werbalnego, jak i niewerbalnego komunikowania się.

Słuchanie to czynność, na którą nauczyciel przeznacza większość swojego czasu w szkole, to czynność na którą rodzic powinien przeznaczać dużą ilość czasu, jeżeli naprawdę chce znać swoje dziecko, utrzymać z nim więź. Relacje partnerska czy małżeńska ‚kończy’ się kiedy ludzie przestają siebie słuchać.

Umiejętność aktywnego słuchania jest istotnym elementem składającym się na umiejętności interpersonalne, a więc na budowanie wartościowych relacji międzyludzkich. Umiejętność słuchania może wyzwalać aktywność dziecka, jego dobre samopoczucie, może to być czynnik podnoszący samoakceptację, dający dziecku wsparcie oraz poczucie szacunku i poszanowania jego godności lub odwrotnie. To samo dotyczy ludzi dorosłych.

Pierwszym elementem słuchania jest kontakt wzrokowy. Zwykle patrzenie na ludzi jest wyrazem zainteresowania. Oczy są ważnym nośnikiem komunikacji i w sposób niewerbalny przekazują informacje w zakresie uczuć, rozumienia i akceptacji.

Drugim elementem słuchania (zarazem istotnym nośnikiem treści niewerbalnych – o czym już wspominałam) jest postawa wyrażana za pomocą określonej pozycji ciała. Należy pamiętać, że pozostając w relacji wychowawczej bądź dydaktycznej z dzieckiem, przekazując mu informacje, należy przyjąć zasadę, że pozycja fizyczna osoby mówiącej i osoby słuchającej powinna być na tym samym poziomie. W interakcji z rodzicem źle, niewygodnie, czy wręcz zagrożenie czuje się małe dziecko, które na przykład siedzi lub nawet stoi , podczas gdy rodzic, stojąc nad nim, przekazuje swoje uwagi. Nie jest też wskazana odchylona pozycja ciała do tyłu. Jest to wyraz dystansu i odbiera szansę na autentyczny kontakt. Zainteresowana swoim rozmówcą osoba zwykle wychyla się w jego stronę w swobodny i naturalny sposób. Swoboda jest sprawą ważną, ponieważ napięcie powoduje przeniesienie na zasadzie empatii napięcia również na rozmówcę. Jeśli osoba słuchająca jest zrelaksowana, mówiący może automatycznie niwelować napięcie swego ciała, jak również napięcie psychiczne.

Trzeci element słuchania to gestykulacja. Gestykulacja wiąże się z ruchami rąk. Warto mieć świadomość swoich własnych nawyków bądź zwyczaju nadmiernej gestykulacji . Ruchy rąk włączane są zwykle w momencie informacji słownych, jakie są przekazywane przez słuchacza w odpowiednich i koniecznych dla wzajemnego rozumienia siebie momentach.

Informacje słowne są następnym, ważnym elementem czynności słuchania. Osoba słuchająca, np. nauczyciel, czy rodzic odbierany jest dobrze wówczas, kiedy nie przeszkadza ale pomaga. Może pomagać dziecku, dając mu komunikaty na temat tego, jak go rozumie i czy rozumie w ogóle. Tak więc w stosownym momencie dla skonfrontowania, czy percepcja przekazywanych treści jest właściwa, zgodna z intencjami mówiącego, odbiorca ma prawo to sprawdzić. Daje tym sposobem dziecku do zrozumienia, że jest uważnie słuchane, rozumiane i że intencją słuchającego jest najpełniejsze rozumienie.

Rozmowa w relacji pomagania czy wspomagania rozwoju różni się od zwykłego dialogu . Kładzie się tu bowiem nacisk na bezpośrednie i jasne komunikowanie, wspomagane częstym sprawdzaniem własnej percepcji.

Słuchając, nauczyciel powinien posługiwać się parafrazowaniem i klarowaniem. Parafrazowanie jest sposobem przeformułowywania podstawowego komunikatu osoby mówiącej, a więc tej, której w jakiś sposób nauczyciel chce pomóc, ale przy użyciu podobnych, lecz mniejszej ilości słów. Jest to synteza tego, co zostało powiedziane. Parafraza satysfakcjonująca dziecko, któremu rodzic ma intencję pomóc, stanowi obiektywne potwierdzenie i zrozumienie i oznacza:

  • wsłuchanie się w podstawowy komunikat dziecka,
  • sformułowanie i przedstawienie dziecku które mówiło, zwięzłego i prostego podsumowania tego, co zostało powiedziane,
  • obserwowania oznak ze strony dziecka lub oczekiwania odpowiedzi, która potwierdzi lub zaprzeczy, że parafraza jest trafna i pomocna w poprawieniu rozumienia.

Parafrazowanie jest bardzo pomocne przy naświetlaniu i klasyfikowaniu komunikatów o mniejszej lub podwójnej treści. Szczególnie przydatne jest w sytuacjach wychowawczych w szkole. Uczniowie np. z reguły unikają wyrażania swoich uczuć czy problemów i wypowiadają się za pomocą mało komunikatywnego języka. Zadaniem nauczyciela jest uchwycić oba komunikaty z przekazu, zarówno werbalnego, jak i niewerbalnego, i sformułować je w jasnej formie. Dzięki tej umiejętności nauczyciel ma szansę na budowanie klimatu zaufania i otwartości w swojej relacji z wychowankiem. Daje mu bowiem tym sposobem informację, że jest zainteresowany rzeczywiście rozumieniem ucznia, udzielaniem mu pomocy i wsparcia.

Psycholodzy używają jeszcze pojęcia klarowanie – jest ono jak gdyby wyostrzaniem mało jasnego materiału. Nauczyciel czy rodzic może prosić o wyjaśnienie tego, czego nie jest w stanie zrozumieć z bezpośredniej wypowiedzi dziecka. Oto przykłady zwrotów, które są charakterystyczne dla klarowania, a zarazem mają szansę nadać kierunek chaotycznej wypowiedzi: „Zgubiłem się, pozwól, że spróbuję powiedzieć, co zrozumiałem”, „straciłem wątek, nie jest dla mnie jasne…”, „nie jestem pewien, czy zrozumiałem, czy mógłbyś powiedzieć więcej?”, „gdybyś mógł mi jeszcze raz powtórzyć”, itp.

Wyostrzanie zagmatwanych, podwójnych, wykluczających się informacji jest szczególnie ważnym elementem słuchania w relacjach pomagania, terapeutycznych i trudnych wychowawczo. Należy posługiwać się tym zabiegiem, gdy relacja dziecka jest chaotyczna, niezbyt jasna, gdy mówiący ma trudności w mówieniu o zdarzeniu trudnym dla siebie, rozumieniu siebie, nazywaniu własnych emocji, gdy ma trudności w mówieniu tego, co istotne. Szkoła obfituje w takie sytuacje, gdy na przykład skłóceni uczniowie powodowani emocjami nie są w stanie obiektywnie popatrzeć na siebie. Rodzice też maja problem wówczas, gdy rodzeństwo nie może dojść do porozumienia ze sobą.

Chodzi więc o to, by rodzic:

  • przyznał, że nie rozumie znaczenia komunikatu dziecka z którym jest w interakcji,
  • spróbował ponownego sformułowania lub poprosił o powtórzenie.
  • poprosił dziecko z którym rozmawia o bezpośrednie potwierdzenie, czy percepcja tego, co było powiedziane, była dokładna.
  • pozwolił dziecku, z którym jest w interakcji skorygować swą percepcję, jeśli była ona niedokładna.

Słuchanie jest pierwszą fazą procesu każdej interakcji. Dzieci, uwikłane w wiele trudnych sytuacji, przeżywają problemy przerastające ich możliwości radzenia sobie z nimi. Z drugiej strony, istota skutecznej pomocy pedagogicznej czy interwencji wychowawczej nie polega na ocenie sytuacji przez nauczyciela, czy rodzica, nie polega również na przekazaniu dziecku dobrej rady. Niezależnie od tego jak dobrze rodzic wie, co trzeba zrobić i jak dobrze rozumie problemy dziecka, musi pamiętać, że skuteczna, konstruktywna pomoc dziecku w rozwiązaniu jego trudności jest zadaniem znacznie bardziej skomplikowanym niż przekazanie rad, chociażby były one jak najbardziej trafne i oczywiste. Aktywne słuchanie pomaga obu stronom: rodzicowi bardziej rozumieć dziecko, rodzic zadając pytania badawcze zgłębia problem i pomaga tym samym dziecku na wyraźniejsze rozumienie sytuacji, wyciągnięcie konstruktywnych wnosków i wspieranie dziecka na drodze rozwoju.

Literatura:
Buhler Ch. – The Social Behaviour of Children, Massachusetts 1934
Ekman P. – Emotions in the Human Face, New York 1972
Izard C.E. – The Face of Emotion, New York 1971
Janowska J. – Rozwijanie umiejętności psychopedagogicznych w procesie kształcenia nauczycieli, Lublin 2002

Tekst Dr Janina Janowska

roześmiane nastolatki

Po pierwsze empatia.

Empatia jest kluczem do rozwiązania wielu problemów życiowych. Z całą pewnością jej brak w interakcjach jest przyczyną cierpień psychicznych, konfliktów w relacjach z innymi, rozpadu związków, trudności w relacjach z dziećmi i przyczyną zaburzeń rozwoju osobowości . 

Po pierwsze – Empatia

Empatia jest kluczem do rozwiązania wielu problemów życiowych. Z całą pewnością jej brak w interakcjach jest przyczyną cierpień psychicznych, konfliktów w relacjach z innymi, rozpadu związków, trudności w relacjach z dziećmi i przyczyną zaburzeń rozwoju osobowości . Zależy nam nad rozwojem zdrowej osobowości naszych dzieci, zależy nam nad sukcesem w ich życiu – myślimy często, że stanie się to wówczas, gdy przepełnimy ich dzień różnymi formami aktywności, wyślemy do dobrej szkoły, rozwijać będziemy ich intelekt, dziecko zdobędzie dobry zawód, ma wysoki IQ itd.

A tymczasem okazuje się, że sukces w życiu, szczęście i powodzenie w relacjach zależy od inteligencji emocjonalnej!! Co to takiego? Jak ją rozwijać? A może z tym już przychodzimy na świat?

Warunkiem inteligencji emocjonalnej jest empatia. Rozwijając empatię rozwijamy inteligencję emocjonalną.

Empatia to wymiar osobowści, a rozwinąć może się tylko w interakcjach społecznych.

Empatia byłaby zbędna na wyspie bezludnej i tam też nie mogłaby się rozwijać.

Empatia jest to umiejętność wyobrażenia sobie, przewidzenia jak określony bodziec (słowo, gest, sytuacja, zachowanie) wpłynie na uczucia i emocje osoby będącej z nami w interakcji.

Rozwijać ją możemy wówczas, gdy mówimy o uczuciach, emocjach, trudnościach, potrzebach i jesteśmy otwarci na to, by osoby w interakcji z nami miały szanse mówić o swoich uczuciach i emocjach. Warto więc pozwolić sobie na refleksję na temat empatii, rozwijać ją u siebie i pomagać w rozwoju empatii naszym najbliższym, a szczególnie dzieciom, bo to oznacza pomaganie w rozwoju inteligencji emocjonalnej.

Przez umiejętności interpersonalne rozumieć należy taki sposób postępowania z innymi ludźmi, który sprzyja budowie znaczących wzajemnych związków, przyczyniając się do osobistego szczęścia i rozwoju, a tym samym zdrowia psychicznego wszystkich zaangażowanych osób. Dobre intencje nie są wystarczającym czynnikiem do realizacji tego zadania. Umiejętności interpersonalne można posiąść w drodze zdobywania odpowiedniej wiedzy, zaangażowania emocjonalnego i motywacji do doskonalenia siebie.

Nie ulega już dziś wątpliwości, że warunkiem rozwojowej i bezkonfliktowej komunikacji są takie postawy w interakcji jak: empatyczne rozumienie, akceptacja i samoświadomość. Empatia w interakcji oznacza umiejętność wyobrażenia sobie, jak określony bodziec, a więc słowo, gest, zachowanie, sytuacja wpłynie na uczucia i emocje osoby, z którą jesteśmy w interakcji.

Empatyczne rozumienie jest kluczem do budowania znaczących, rozwojowych, a zarazem bezkonfliktowych interakcji. Empatia jest wymiarem osobowości. Można, a nawet należy ją rozwijać w procesie wychowania i w ogóle życia. Najnowsze badania wskazują, że kryterium inteligencji emocjonalnej człowieka jest właśnie empatia. Empatia jest warunkiem budowania atmosfery bezpieczeństwa psychicznego i zaufania w relacji.

Osoba, która jest empatyczna ma szansę ustrzec się przed konfliktami w interakcji, bo nie przekracza takich podstawowych praw przynależnych człowiekowi jak prawo do godności, szacunku, akceptacji, wolności, rozwoju. Empatia jest jednym z podstawowych warunków efektywności działań mających na celu wspomaganie procesu rozwoju. Jest cechą charakterystyczną dla ludzi, którzy osiągają wysoki poziom samoaktualizacji. Warto zatem wprowadzić więcej empatii do naszych relacji.

W oparciu o badania jakie przeprowadziłam w tym roku akademickim można stwierdzić, że empatia w interakcji z nauczycielem jest doświadczana w stopniu znikomym. Wypowiadali się na ten temat studenci (ponad 400 osób) pierwszego roku pedagogiki UMCS w Lublinie, po zapoznaniu się z materiałem teoretycznym i ćwiczeniach praktycznych z zakresu komunikacji interpersonalnej. Aż 85% studentów twierdzi, że w interakcji z nauczycielem nie doświadczało empatii z ich strony. Problematyka empatii, którą obecnie zajmuje się pedagogika i psychologia, ma swoją długą historię. Wyrosła ona z nurtu filozofii, estetyki i została wzbogacona przez doświadczenia psychoterapeutyczne.

Pierwszym filozofem, który centralnym punktem swoich zainteresowań etycznych uczynił uczucie, był Shaftsbury. Zauważył on, że „impulsy natury emocjonalnej, a szczególnie predyspozycje do uczucia miłości wobec innych stanowią motor działań mających na celu dobro i szczęście innych”. Słowo empatia pochodzi od niemieckiego słowa ‚einfulung’, oznaczającego „wczuwanie się”. Empatia jest głównym sposobem rozumienia wspomaganego i sprawiania, że człowiek czuje się rozumiany. Dla partnera w interakcji oznaczałoby to, że jest w stanie widzieć świat w sposób, w jaki spostrzegany jest przez jego rozmówcę, to znaczy zgodnie z jego wewnętrznym systemem odniesienia, że ma wystarczająco dużo motywacji, by w sposób aktywny „wstawić się” w jego system percepcyjny , nie tracąc zarazem swojej własnej tożsamości czy obiektywizmu.

Minimalny poziom empatii, czy raczej podstawowy poziom, jaki w każdej sytuacji interpersonalnej powiniśmy ujawnić, polega na tym, że pomagając, musimy dokładnie odpowiadać zarówno na ukryte uczucia, jak i na jawne treści. Partner więc ujawnia swoją empatię poprzez zdolność postrzegania tego, co dzieje się w uczuciach osoby, z którą jest w interakcji i poprzez jasne komunikowanie jej tego. Głównym kryterium powodzenia empatii w intracji jest to, czy może on jej użyć do rozumienia samego siebie i w konsekwencji do zwiększenia zaufania do swojej umiejętności rozwiązywania problemów i podejmowania mądrych decyzji. W literaturze naukowej termin empatia używany jest w kilku znaczeniach, a przyjęte różne układy odniesienia powodują tworzenie odmiennych definicji teoretycznych i praktycznych. Empatia bowiem może odnosić się do procesów emocjonalnych, poznawczych i komunikacyjnych. Warto jednak zwrócić uwagę na to, że owa różnorodność doprowadziła w konsekwencji do tego, że empatię utożsamiano z takimi zjawiskami, jak np. z sympatią, współczuciem, życzliwością, projekcją, intuicją, sentymentalnością, emocjonalnością. Obecnie jednak nie ma wątpliwości co do tego, że empatia jest procesem wczuwania się, postrzegania i rozumienia stanu psychicznego innej osoby i ma charakter rozwojowy.

W literaturze psychopedagogicznej wyraźnie dają się zauważyć dwa nurty w myśleniu i badaniu zjawiska empatii, a mianowicie emocjonalny i poznawczy. Przy interpretacji odnoszącej się do uczuć i emocji empatia definiowana jest jako zdolność jednostki do emocjonalnej odpowiedzi na spostrzegane przeżycia drugiego człowieka. Za uczuciowe składniki empatii uważa się:

  • wrażliwość na uczucia innych osób,
  • zdolność do uczestniczenia w cudzych emocjach,
  • czasową identyfikację ze statusem innych.

W tym znaczeniu empatia w interakcji z drugą osobą oznacza udzielanie się uczuć, przyjmowanie stanów emocjonalnych drugiej osoby, lub współodczuwanie uczuć, rezonans uczuciowy, imitację czy naśladownictwo. W nowszych badaniach nad empatią daje się zauważyć odwoływanie się do procesów poznawczych jednostki. Do składników poznawczych empatii zalicza się:

  • uznanie punktu widzenia innych osób,
  • przyjmowanie ich społecznej roli.

Ponieważ empatia jest jak gdyby „narzędziem” rozumienia innych ludzi, uzasadnione jest ujęcie jej jako procesu uczucia i poznania zarazem. Kryterium poznawcze, czyli wiedza, oznacza zarówno antycypację uczuć osoby, z którą pozostaje się w interakcji, jak i ich rozumienie – sama bowiem reakcja emocjonalna nie jest wystarczającym kryterium empatii. Wystarczającym jednak warunkiem do powstania empatii jest to, aby odczucia osoby będącej w kontakcie z drugą osobą szły w tym samym kierunku. Miarą empatii w przypadku takiego podejścia jest zdolność do przewidywania reakcji innej osoby w konkretnej sytuacji. Warunkiem powstania tego procesu jest zdolność jednostki do rozpoznania emocjonalnych znaczeń bodźców.

Istnieje jeszcze jeden bardzo ważny komponent empatii, a mianowicie zdolność do wyrażania uczuć. Carl Rogers, prekursor psychologii humanistycznej podkreśla znaczenie trzech cech empatii: emocji, poznania i zdolności do przekazywania przeżyć i myśli. Podkreślić należy istotny wkład C. Rogersa w uporządkowanie teorii dotyczącej empatii. Jego spostrzeżenia i stwierdzenia udokumentowane empirią, pozwoliły na właściwe rozumienie tego zjawiska. Wprowadza on np. ważne pojęcie dla określenia empatii – current (strumień). Empatia wymaga rozumienia aktualnego „strumienia uczuć”, nie odczuć wczorajszych lub jeszcze wcześniejszych, które mogą utrudnić zrozumienie bieżącego „strumienia”. Empatia ma największą wartość, jeżeli odbywa się na bieżąco. Ważnym momentem w przebiegu empatii jest dokładne spostrzeganie uczuć drugiej osoby i komunikowanie jej tego w zrozumiałej formie. Ma to istotne znaczenie nie tylko dla samego rozumienia myśli i uczuć drugiej osoby, ale i dla tworzenia atmosfery zaufania i bezpieczeństwa psychicznego tak ważnej dla rozwojowej interakcji.

Rogers dowodzi, że najbardziej istotnym elementem w interakcji, której celem jest właściwe rozumienie drugiej osoby i pomoc w jej rozwoju, a więc np. podczas spotkania nauczyciel – uczeń, terapeuta – klient (i tym podobnym) – jest zdolność do wnikliwego i wrażliwego zrozumienia przeżyć i odczuć oraz znaczeń, jakie osoba z trudnościami im nadaje. Chodzi o to, by pomóc jej skoncentrować się na tym, co w danym momencie odczuwa, aby mogła bez żadnych ograniczeń, z całą otwartością, doświadczyć w pełni swoich przeżyć. A oto, w jaki sposób Rogers opisuje proces empatii w interakcji: „Nie mogę tego nazwać stanem empatii, ponieważ jestem przeświadczony, że jest to proces a nie stan. Być może uda mi się uchwycić istotę tej sprawy. Ów sposób bycia z drugim człowiekiem, nazywany empatią, ma kilka właściwości. Oznacza więc wejście w prywatny świat czyjejś percepcji i zadomowienie się w nim. Oznacza, że ma się nieustannie wyostrzoną wrażliwość na zmiany znaczeń i odczuć drugiego człowieka, na jego lęk, wściekłość, czułość, zakłopotanie, na wszystko, co on przeżywa. Oznacza, że przez jakiś czas żyje się jego życiem, poruszając się tam delikatnie, nie oceniając, wyczuwając znaczenia, których on prawie sobie nie uświadamia, nie próbując jednak obnażać uczuć, których osoba ta jest zupełnie nieświadoma, gdyż stanowiłoby to dla niej zbyt wielkie zagrożenie.

Oznacza to również, że terapeuta daje wyraz uczuciom, jakie budzi w nim świat przeżyć tej drugiej osoby, gdy bez uprzedzeń i lęku spogląda na to, czego ona się obawia. Oznacza to wreszcie, że często sprawdza adekwatność swoich doznań i kieruje reakcjami ucznia. Jest zaufanym współtowarzyszem po jego wewnętrznym świecie. Wskazuje mu możliwości znaczeń zawartych w strumieniu jego doświadczeń, pomaga skoncentrować się na nich, pełniej przeżywać owe znaczenia i zagłębiać się jeszcze dalej w ich przeżywanie. W pewnym sensie oznacza to, że rezygnuje się ze swojego ja, a to może zrobić tylko osoba, która czuje się z sobą na tyle bezpiecznie, by wiedzieć, że nie zagubi się w tym cudzym świecie, który może okazać się obcy i dziwaczny, że będzie mogła spokojnie powrócić do swego własnego świata, gdy tylko zechce.

Sądzę, że z tego opisu widać, jak wielu wymogom musi sprostać ów sposób bycia, jak jest złożony, ile tu trzeba siły, a zarazem subtelności i łagodności” (Rogers 1980, s.142-143). Wynika stąd, że Rogers nie ogranicza empatii do emocjonalnej identyfikacji z drugą osobą. Łączy ją bowiem z umiejętnością rozumienia przeżyć drugiego człowieka. Rozumienie wymaga nie tylko wywołania w sobie danych przeżyć, ale i spojrzenia z pewnego dystansu na nie, uplasowania się poza nimi. „(…) Ten rodzaj wyczulonego, aktywnego wsłuchiwania się niezmiernie rzadko pojawia się w naszym życiu. Sądzimy, że słuchamy, ale bardzo rzadko słuchamy z rzeczywistym zrozumieniem, prawdziwą empatią” (Rogers 1980, s143). Nie ma wątpliwości, że Rogers przyczynił się do skierowania pojęcia empatii na tory bardziej techniczne i praktyczne. Poszedł dalej aniżeli inni teoretycy, ponieważ dodał do empatii wymiar komunikacji.

Tak więc empatia ma o tyle znaczenie, o ile funkcjonuje w interakcjach międzyludzkich lub mówiąc prościej, jeśli ujawnia się w interakcjach. Bogate badania w sposób jednoznaczny dowiodły, że jest zjawiskiem pozytywnym we wszelkich relacjach interpersonalnych. Większość autorów zauważa, że niezależnie od rozumienia samego pojęcia empatii, wszyscy badacze są zgodni w dwóch kwestiach:

  1. jest to wrażliwość na uczucia innych osób
  2. pociąga ona za sobą możliwość werbalnego komunikowania własnych uczuć

Dotychczasowe badania upoważniają do wniosku, że empatia jest podstawowym warunkiem rozwojowej interakcji, a więc poznania, rozumienia drugiej osoby i budowania autentycznej interakcji opartej na zaufaniu. Jeżeli tak, to warto wskazać na badania znaczenia empatii. Przeprowadzono ich wiele i wszystkie dowodzą, że wysoki poziom empatii jest korzystny dla rozwoju.

Warte podkreślenia są badania i wnioski Morgana (1984) nad wpływem empatii na na rozwój intelektualny i emocjonalny ucznia. Dowodzą one, że empatia może być uwidaczniana nie tylko poprzez werbalizację, ale poprzez działania. Empatia zwiększa poziom empatii u dzieci, co przejawia się pozytywnym zachowaniem, w stosunku do ludzi. Empatyczny rodzic czy nauczyciel występuje w obronie dziecka oraz rozumie jego zachowanie w różnych sytuacjach życiowych.

A. Combs stwierdził, że dobrzy nauczyciele i rodzice są empatyczni, zainteresowani rozumieniem myśli i uczuć dziecka. Osoby o wysokiej empatii łatwiej wyrażają swoje uczucia, są bardziej spontaniczni w zachowaniu, a ich poczucie własnej wartości i szacunek do własnej osoby są adekwatne, są szczególnie opiekuńczy, są wrażliwi na potrzeby innych, ale nie kosztem własnego dobra. Okazują się także czuli na psychiczne potrzeby innych.

Stwierdzono, że mający sukcesy partnerzy, rodzice, nauczyciele używają częściej wewnętrznego niż zewnętrznego systemu odniesienia w postrzeganiu innych. Wewnętrzny system odniesienia w relacjach interpersonalnych można dość jasno określić. Pierwszym warunkiem jest umiejętność słuchania. Drugim warunkiem – stawianie sobie pytań: „Co czuje on(ona) właśnie teraz?”, „Co widzi w swoim świecie?”, „Jakie naprawdę przyczyny spowodowały, że jest teraz bezradny(a)…, że zachowuje się właśnie tak… że jest nieszczęśliwy(a)… agresywny(a)?”, itp.

Zupełnie inaczej w relacjiach w trudnej sytuacji będzie się zachowywała osoba myśląca w kategoriach zewnętrznego systemu odniesienia. Ilustracją zewnętrznego podejścia będą pytania: „Dlaczego on(a) jest taki(a) agresywny(a)… nieprzystępny(a)…, wycofany(a)… ” itp.

W tym przypadku natępuje natychmiastowe poszukiwanie odpowiedzi i oceny sytuacji drugiej osoby. Podejście z zewnątrz polega na staraniach w rozumieniu z pozycji obserwatora, używającego zasad intelektualnego rozwiązywania problemów.

Materiały badawcze dotyczące skutków relacji, gdzie osoba pomagająca w rozwoju jest empatyczna są jednoznaczne. Rogers powołując się na szerokie badania własne i inne w tym zakresie, stwierdza że empatia jest wyraźnie skorelowana z pozytywnymi wynikami. We wszystkich wypadkach -począwszy od schizofrenicznych pacjentów, a skończywszy na uczniach zwykłych szkół, począwszy od klientów poradni zdrowia psychicznego aż po szkolących się nauczycieli, od niemieckich po amerykańskich neurotyków – wyniki są takie same. Wskazują one, że im większa wrażliwość i zrozumienie – tym pewniejsza jest rozwojowa, dobra interakcja oraz oczekiwane zmiany w przypadku gdy trudności już zaistniały.

Empatia będąca wewnętrznym systemem odniesienia jest komponentem postawy, stanowiąc tym samym ważny składnik osobowości. Wyznacza ustosunkowanie się i zachowanie wobec innych. Postawy w strukturze osobowości są składnikami względnie trwałymi i wywierają na nią silny wpływ. Rozwijają się i kształtują na podstawie doświadczeń wewnętrznych i zewnętrznych jednostki, a wzbogacane są przez uczucie i intelekt. Dlatego też w procesie wychowywania dzieci należy uwzględnić rozwój empatii, tym bardziej, że jak dowodzą liczne badania, empatia nie jest wrodzona, kształtuje się w oparciu o liczne doświadczenia społeczne i może, a nawet powinna być rozwijana w procesie wychowania, a w przypadku nauczycieli i rodziców w procesie ich kształcenia. Jest to możliwe dzięki takim formom pracy jak treningi interpersonalne (J. Janowska 2002) i techniki pracy grupowej lub pomoc doradcy rozwoju osobistego.

Empatia jest wymiarem osobowości, charakteryzuje ludzi o wysokim poziomie samoaktualizacji, odpowiedzialnych za własny rozwój. Postawy są w strukturze osobowości składnikami względnie trwałymi i wywierają na nią silny wpływ przez długie lata. Rozwijają się i kształtują na podstawie doświadczeń wewnętrznych i zewnętrznych jednostki, a wzbogacane są przez uczucie i intelekt. Warunkiem rozwoju empatii u dzieci jest doświadczanie przez nich postaw empatycznych ze strony osób, z którymi się komunikują.

Literatura:
Brammer L.M. – Kontakty służące pomaganiu. Procesy i umiejętności. Warszawa 1984
Combs A. – The Proffesional Education of Teachers, Boston 1978
Morgan S. – An Ilustrative Case of High-Emphaty Teachers (w) „Humanistic Education and Development”1984, nr 1
Janowska J. – Rozwijanie umiejętności psychopedagogicznych w procesie kształcenia nauczycieli, UMCS, Lublin 2002
Rogers C. – A Way of Being, Boston 1980

Tekst Dr Janina Janowska

 

smutny mężczyzna

Lęk. Jak powstaje? Dlaczego i u kogo? Jak się przed nim ustrzec? Jak go przezwyciężyć?

Nikomu nie są obce te pytania. Pojęcie i odczuwanie lęku są tak stare jak historia człowieka. Ludzie zawsze się bali, a w naszych czasach mamy podobno więcej powodów do lęku niż kiedykolwiek.

Lęk. Jak powstaje? Dlaczego i u kogo? Jak się przed nim ustrzec? Jak go przezwyciężyć?

Nikomu nie są obce te pytania. Pojęcie i odczuwanie lęku są tak stare jak historia człowieka. Ludzie zawsze się bali, a w naszych czasach mamy podobno więcej powodów do lęku niż kiedykolwiek.

Przede wszystkim należy pogodzić się z tym, że lęk nieustannie towarzyszy naszej egzystencji. Jest przeżyciem subiektywnym, indywidualnym i doświadczanym przez każdego człowieka. Lęk egzystencjalny jest normalnym doświadczeniem i nawet można powiedzieć, że w specyficzny sposób wzbogaca nasze życie. Może być siłą motywującą do działania, do poznawania, do twórczości, do odpowiedzialności. Słowem – jest pewnego rodzaju przejawem instynktu samozachowawczego, rozwojowego. Jednak bywa też lęk, który jest symptomem nerwicy, lęk patologiczny.

Psycholodzy wyróżniają ponad 800 reakcji uznanych za lękowe lub wspomagające lęk. Lęk patologiczny jest rodzajem niecelowej reakcji mobilizującej organizm. Nie pojawia się z powodu realnego niebezpieczeństwa, lecz spowodowany jest naszymi uporczywymi negatywnymi myślami, wyobrażeniami, sądami, wspomnieniami oraz słowami innych ludzi. Wynikiem psychologicznej mobilizacji lękowej jest wzmożone napięcie mięśni, które z kolei może stać się powodem niebezpiecznych dla zdrowia objawów somatycznych. Typowymi reakcjami fizjologicznymi na tle lękowym są np.: nieregularna praca serca, trudności w oddychaniu, ucisk w klatce piersiowej, zimne poty, dreszcze, zaburzenia trawienne, trudności w zasypianiu, budzenie się w nocy, ciągłe zmęczenie, trudności w koncentracji i w zapamiętywaniu, zawroty głowy, bóle głowy, drżenie mięśni, bóle kręgosłupa.

Ludzie odczuwający wewnętrzny niepokój zauważają u siebie poirytowanie, kompulsywne, natrętne przeżywanie pewnych myśli, skłonność do zamartwiania się lub do ustawicznego wykonywania pewnych czynności takich np. jak układanie przedmiotów, sprzątanie, wycieranie kurzu, sprawdzanie, itp. Osoby te są potocznie spostrzegane jako słabe, egocentryczne, histeryczne, wymagające oparcia i pomocy. Ich dramat polega również na tym, że podejrzewają u siebie konkretną, somatyczną chorobę, odwiedzają lekarzy, którzy jednak nie potwierdzają tych podejrzeń. W takim przypadku nie jest to jednak powód do radości tylko oczywiście niedowierzanie lekarzom i poszukiwanie takiego, który wreszcie stwierdzi chorobę.

Lęk to cierpienie, hamuje energię życiową, uniemożliwia radość płynącą z życia. Lęk niekontrolowany nasila się z wiekiem. W podeszłym wieku może stać się jedynym doświadczanym przeżyciem (fobie, natręctwa).

Nie można pozwolić sobie na to, by nasze tendencje lękowe utrwalały się bądź rozwijały. Jeżeli jednak chcemy przezwyciężyć własny lęk, musimy zdobyć minimum wiedzy na temat przyczyn jego powstawania oraz sposobach kontrolowania i likwidowania.

Ludzie doświadczający lęku, mówią o nim jak o zjawisku irracjonalnym i z tego też powodu czują się bezradni wobec swojego problemu i rzeczywiście – w tym subiektywnym stwierdzeniu, że lęk to przeżycie o charakterze dalece irracjonalnym jest wiele racji, bowiem lęk to reakcja emocjonalna na bodźce płynące głównie z wewnątrz organizmu.

Istnieje wśród psychologów zgodność co do tego, że skłonność do reagowania strachem i lękiem jest właściwością wrodzoną zarówno u ludzi jak i zwierząt, oraz że doznawanie lęku rozpoczyna się wówczas, gdy zadziałają odpowiednio silne bodźce wyzwalające reakcje strachu. Wiadomo również, że bodźcami wywołującymi strach u niemowląt są: nagły hałas, niespodziewane pojawienie się nowego, nieznanego obiektu bądź przedmiotu, krzyk, samotność, nie reagowanie na potrzeby dziecka, słowem wszelkie traumy. Im mniej tych trudnych sytuacji w życiu dziecka tym silniejsza osobowość i szansa na to, że w życiu dorosłym osoba taka będzie sobie radziła.

Co to znaczy w praktyce? Otóż każdy z nas skazany jest na doświadczanie różnego rodzaju stresów, traum, staje w obliczu trudnych sytuacji. Jak to się więc dzieje, że jedni w podobnej sytuacji zaczynają odczuwać lęk, wycofują się z życia , chorują na depresję, a inni radzą sobie, żyją nadal a nawet te trudne problemy przezwyciężają, pokonują i rozwijają się.

Radzą sobie – a więc mimo trudności zachowują równowagę psychiczną, nie tracą nadziei na wyjście z kryzysów, szukają sensu w przeżywaniu trudności losowych te osoby które w dzieciństwie miały zaspokojone takie podstawowe potrzeby jak: bezpieczeństwo psychiczne, bezwarunkową akceptację, miłość i szacunek ze strony najbliższych osób a więc rodziców, opiekunów.

Jeżeli dzieciństwo obfitowało w stresy i brak zaspokojenia potrzeb, to w obliczu trudności życiowych a nawet w sytuacjach społecznych, mogą wystąpić lęki, wycofywanie się z powodu obniżającego się poczucia własnej wartości i samoakceptacji. Warto wówczas zwrócić się o pomoc do terapeuty, który pomoże dokładniej zdiagnozować przyczyny trudności i wyjść „na prostą” w życiu.

W następnym artykule (nr 5) wskażę na sposoby niwelowania lęku poprzez budowanie poczucia własnej wartości i zaufania do siebie.

Tekst Dr Janina Janowska

smutna kobieta

Jak osłabić niszczącą siłę lęku?

Lęk to uczucie znane chyba każdemu i zapewne wielu z nas niejednokrotnie zastanawiało się nad tym jak sobie z nim radzić i jak osłabiać jego niszczącą siłę.

Jak osłabić niszczącą siłę lęku?

W poprzednim artykule poruszyłam istotny temat, pisząc o lęku, o tym jak i dlaczego powstaje oraz jak się przed nim ustrzec.

Lęk to uczucie znane chyba każdemu i zapewne wielu z nas niejednokrotnie zastanawiało się nad tym jak sobie z nim radzić i jak osłabiać jego niszczącą siłę.

W poniższym artykule przedstawiam drugą odsłonę tego tematu.

Nie ma uniwersalnego środka na pozbycie się lęku. Nie chodzi też o to, aby w ogóle się nie bać, lecz o to, by osiągać taki stan psychiczny, w którym lęk nas nie obezwładnił, nie uniemożliwił wykonywania zadań życiowych. Celem działania obronnego przed utrwaleniem i potęgowaniem się lęku jest świadome wypracowanie dla siebie takich metod i takich środków obrony, aby doznawana przykrość, bądź trudne do zidentyfikowania emocje lękowe nie niszczyły pozytywnego obrazu własnej osoby i nie powodowały „wycofywania się” przed życiowymi trudnościami.

Trzeba sobie też zdać sprawę z tego, że lęk będzie stale powracał i że trzeba z nim zawsze walczyć. Walka ta będzie możliwa przy systematycznie stosowanej autopsychoterapii, ponieważ tylko wówczas lęk stanie się coraz słabszym tłem dla naszej aktywności życiowej. Pamiętaj – to ty jesteś swoim największym przyjacielem. Najwięcej na drodze do własnego szczęścia możesz zrobić ty sam, wystarczy tylko zmienić stosunek do siebie samego.

Wyobraź sobie teraz siebie w sytuacji, która zwykle wywołuje u ciebie najsłabszy lęk. Wyobraź sobie że jesteś osobą silną, pełną uznania dla siebie, zadowoloną także ze swojego działania. Fantazjuj na temat: te bodźce, które normalnie powodują mój lęk nie działają na mnie. Są bez znaczenia. Każdy normalny człowiek jest w stanie działać pomimo ich istnienia. Ja też. Wyobraź sobie co by było, gdyby te bodźce, myśli, obawy, ludzie rzeczy itd, które normalnie powodują twój lęk, objawiający się biciem serca, zimnym potem, bólem w klatce piersiowej itd, przestały nagle mieć dla ciebie znaczenie.

Jak się teraz zachowujesz, jakie podejmujesz decyzje? Co zmieniasz w swoim życiu? Zauważ, że w wyobraźni zaczynasz siebie akceptować, podobasz się sobie i innym, masz uznanie dla samego siebie. Zauważ, że to ty sam nadajesz rzeczom, zjawiskom, ludziom znaczenie. Uwierz, że pierwszym krokiem do sukcesu, do tego, co on oznacza dla ciebie, jest zmiana stosunku do samego siebie i do tego co ci przeszkadza w osiągnięciu celu.

Następnym krokiem jest projektowanie działań, realizowanie ich, mobilizowanie się poprzez wyobrażanie sobie efektu końcowej własnej aktywności.

Planujesz, że podczas następnej relaksacji spróbujesz wyobrazić sobie tę sytuację, którą postrzegasz jako budzącą większy lęk. W fantazjach spróbujesz odnieść zwycięstwo nad własnym lękiem. Postanawiasz, że reakcje lękowe zastępować będziesz reakcjami odprężenia i próbami przeniesienia do realnego życia strategii wyobrażonych i wypracowanych przez siebie podczas relaksu.

Wyobrażanie sobie sytuacji powodujących lęk po to, aby w przyszłości zmniejszyć siłę jego działania, stosuje się współcześnie jako jedną z bardziej skutecznych technik psychoterapii.

Jest to stara technika zwalczania lęku, stosowana i sprawdzona już przez starożytnych filozofów. Oto jakie rady dawał Seneka swojemu przyjacielowi Lucyliuszowi:

„(…) Częściej trapimy się urojeniami a nieżeli czymś rzeczywistym(…) radzę ci tylko abyś nie czuł się nieszczęśliwym przedwcześnie. Wszak to, czego przeraziłeś się jako wiszącej nad twoją głową groźby, może nie nastąpi nigdy, przynajmniej nie nastąpiło dotychczas. Niektóre rzeczy przeto niepokoją nas bardziej niż powinny, niektóre dręczą wcześniej niż powinny, niektóre wreszcie nękają, choć wcale nie powinny. Albo więc powiększamy swe zmartwienia, albo sztucznie je sobie stwarzamy albo też zaczynamy martwić się przed czasem (…)”

Stosownie do rad wybitnych mężów postanowiłem doradzić i tobie, abyś oznaczył kilka dni, w których – zadowalając się bardzo niewielką ilością jak najprostszego pożywienia, tudzież grubą szorstką odzieżą – zadawałbyś sobie pytanie: czyżby to było to, czegośmy się tak obawiali. Niechaj umysł nasz gotuje się do przeciwności właśnie w czasie wolnym od trosk i niechaj uodparnia się na ciosy zmiennej fortuny, w okresie, kiedy doznaje dobrodziejstw…” (Seneka, Listy moralne do Lukrecjusza)

Podobnych rad, dotyczących myślenia o tym co może budzić w nas lęk, udziela Schopenhauer w Aforyzmach o mądrości życia:

„Od czasu do czasu należałoby spojrzeć na posiadane przez nas rzeczy w taki sposób, jaki oglądalibyśmy je po ich stracie, obojętne o co chodzi: o majątek, zdrowie, przyjaciół, kochankę, żonę, konia czy psa (…) Co więcej, dobrze jest od czasu do czasu uprzytomnić sobie wielkie nieszczęścia, jakie mogą nas spotkać, aby tym łatwiej znieść znacznie mniejsze, które naprawdę nam się przydarzyły”.

Jak widzimy rady te polegają głównie na ograniczeniu własnych pragnień i pożądań, na oswajaniu się w myślach ze spotkaniem tego, czego się lękamy, na pomniejszeniu wagi tego, czego ludzie boją się najbardziej, a więc samotności i straty kogoś lub czegoś.

Tekst Dr Janina Janowska

zachód słońca i kobieta

Trud rozwoju.

Tworzenie samego siebie, przekraczanie własnych słabości i ograniczeń to codzienny wysiłek. Trzeba wielkiej bezwzględności i odpowiedzialności, by nadać prawdziwie ludzki wymiar własnej egzystencji.

Trud rozwoju

Tworzenie samego siebie, przekraczanie własnych słabości i ograniczeń to codzienny wysiłek. Trzeba wielkiej bezwzględności i odpowiedzialności, by nadać prawdziwie ludzki wymiar własnej egzystencji. Trzeba też mądrości i siły, by podołać kosztom, jakie zwykle płacimy za wyrastanie ponad przeciętność.

Można także żyć inaczej; zabiegać jedynie o wygodne zorganizowanie sobie zwykłej codzienności, powielać schemat i stereotyp samego siebie; bez treningu umysłu, bez treningu ciała, bez potrzeby doznań emocjonalnych czy estetycznych, bez określania dla siebie celu i sensu. Bywa wówczas co najwyżej tak, że cel życia wyznaczają wartości pozorne, jak choćby możność imponowania innym swoim majątkiem. Ludzie, którzy wybrali taki model życia są uznawani nawet za bardziej sprawnych. Radzą sobie dobrze w wielu codziennych sytuacjach, wymagających przystosowania. Są to zwykle ludzie dość pewni siebie i do końca „określeni”. Nie chcą się zmieniać; co najwyżej przedmioty wokół siebie i innych, oczywiście pod kątem użyteczności, co jest bardzo stresogenne dla osób będących w relacjach z nimi.

Wybitni psychologowie (K. Dąbrowski, C. Rogers, E. Fromm) określali takich ludzi mianem przystosowanych i przeciwstawiali ich ludziom o wzmożonej wrażliwości, kreatywnym i twórczym. Tacy ludzie świadomie nie poddają się okolicznościom i uwarunkowaniom społecznym, ekonomicznym, politycznym., jeśli te godzą w ich poczucie wolności, godności, niepowtarzalności. Postawa ta nie ma przy tym nic wspólnego z przemyślaną do końca strategią i rutyną. Wiąże się raczej z potrzebą autentyzmu i wrażliwością. Spontaniczność reagowania i przeżywania powoduje często trudności natury społecznej, konflikty wewnętrzne, a czasem nawet trudności życiowe. W ich wyniku pojawiają się: smutek i poczucie osamotnienia oraz zaniżone poczucie własnej wartości.

Również dzieci o wzmożonej kreatywności i wrażliwości nie zawsze są rozumiane i mogą niepokoić rodziców. Także nauczyciele są znacznie bardziej zadowoleni, gdy mają uczniów przeciętnych. Niektórzy pedagodzy wręcz twierdzą, że gdyby takich wrażliwych, twórczych i nieprzeciętnych dzieci było więcej w klasie, to utrudniałyby one pracę. Zatem sytuacja wyjątkowego dziecka w przeciętnej szkole, gdzie uczy przeciętny nauczyciel jest niekorzystna dla jego rozwoju. Szkoła może stać się wtedy czynnikiem nerwicogennym, hamującym potencjał rozwojowy. Dlatego też optymalną sytuacją są takie warunki w szkole i w domu, jakie zapewniają dziecku oparcie, zrozumienie, szacunek i uznanie dla jego możliwości. Szczęściem też jest, gdy prócz akceptacji znajdzie ono i pomoc w stymulowaniu tych możliwości. Powinnością rodziców jest bowiem pomaganie w rozwoju własnym dzieciom, tak jak celem pracy nauczycieli powinno być stwarzanie warunków do tego rozwoju. Wydaje się wreszcie, że powołaniem człowieka w ogóle jest pomaganie innym, co w rezultacie sprowadza się do tworzenia przyjaznego świata.

Kiedy jednak nasze działania będą konstruktywne? Otóż muszą się one opierać na zaufaniu, jakie pokładamy w sobie, a także na wierze w naturalne dla człowieka, pozytywne dynamizmy rozwojowe. W wymiarze domu i szkoły chodziłoby o dawanie oparcia, stwarzanie klimatu bezpieczeństwa psychicznego, okazywanie akceptacji, miłości, zaufania i uznania dla osiągnięć. Tego typu oparcie ma szczególne znaczenie w sytuacjach trudnych. To właśnie ze względu na owe trudne sytuacje mówi się o trudzie rozwoju. Z drugiej jednak strony trudności warunkują rozwój, ponieważ rozwijać się to znaczy: przekraczać obecny stan, przechodzić do wyżej zorganizowanych struktur psychicznych.

Odbywa się to jak gdyby w dwóch etapach.
Z pierwszym etapem związane jest naruszenie równowagi psychicznej, czemu towarzyszą takie negatywne przeżycia, jak: niepokój, lęk, smutek, cierpienie, załamanie, utrata poczucia bezpieczeństwa.
Drugi etap charakteryzuje się powrotem równowagi psychicznej już na wyższym poziomie i wiąże się ze stanem przeżyć pozytywnych, takich jak na przykład: uspokojenie, harmonia wewnętrzna, zadowolenie, radość, poczucie satysfakcji.

Zatem trudne sytuacje mogą powodować tak zwane rozbicie wewnętrznej struktury psychicznej człowieka, a więc dezintegrację. Pojawia się ona na przykład w okresie dojrzewania i przekwitania. Może być wynikiem konfliktów w związkach, rodzinie, szkole, w życiu zawodowym. Objawem rozbicia psychicznego bywa wzmożona pobudliwość psychiczna, skłonność do płaczu, frustracja, stres. Ponieważ przeżycia prowadzące do dezintegracji mogą prowadzić do trudności psychicznych, dlatego dezintegrację uważa się potocznie za przejaw negatywny. W tak uproszczonym rozumowaniu tkwi jednak poważny błąd.

Trudności życiowe spełniać mogą ogromną rolę rozwojową, pod warunkiem jednak, że znajdziemy w sobie siły do pokonania tych trudności albo pod warunkiem, że znajdziemy na ten okres mądre oparcie i pomoc najbliższego otoczenia lub skorzystamy z profesjonalnej pomocy psychoterapeuty. Prościej można by powiedzieć, iż nasze doświadczenia życiowe i wynikające z tego doznania emocjonalne są materiałem, który nadaje kształt naszej osobowości. W tym też kontekście przeżycia trudne, a zwłaszcza cierpienie, może być doświadczeniem znaczącym dla rozwoju. Wszelkie zwycięstwo odniesione nad niepowodzeniami życiowymi czy też nad własną słabą naturą może dać zadowolenie i radość.

Jeszcze raz warto podkreślić, że szczególnie podatne na przeżywanie trudności życiowych są osoby posiadające zdolność do emocjonalnego, żywego i wrażliwego postrzegania świata. One też w sprzyjających warunkach mają szanse na rozwój, one też, z drugiej strony – w sytuacjach niesprzyjających – szczególnie podatne są na zaburzenia w rozwoju osobowości i cierpienia z powodu depresji. Rzadko kiedy natomiast udziałem ich jest obojętna, bezosobowa egzystencja sprowadzona do prostego przystosowania się, do emocjonalnego kalectwa.

Tylko dzięki pracy nad rozwojem własnej osobowości zdystansujemy się do trudnych sytuacji, a to da nam szansę na rozwiązanie problemów życiowych, a tym samym doświadczania sukcesów na wszystkich płaszczyznach życia.

Warto pamiętać, że rozwój osobowości to:

  • przekraczanie własnych ograniczeń z jednej strony oraz z drugiej – ciągłe szlifowanie swoich talentów i wrodzonych możliwości,
  • człowiek, który się nie rozwija – cierpi, a więc człowiek jest „skazany’ na rozwój,
  • człowiek, który subiektywnie nie doświadcza procesu rozwoju – cierpi i zawsze ucieka od tego rodzaju duchowego cierpienia.

A oto rodzaje ucieczki:

  • w rozwój, a więc pokonuje trudy życia i w sobie znajduje siły lub szuka pomocy.
  • ale też ucieczką jest alkohol, narkotyki, leki, agresja i autoagresja.

Tekst Dr Janina Janowska

kobieta w okularach słonecznych

Tworząc siebie.

Wakacje, urlopy to czas szczególny. Obiecujemy sobie bardzo wiele, cieszymy się, że znajdziemy przestrzeń by pomyśleć o sobie, o rodzinie, o tym co chcemy i możemy dla siebie zrobić.

Tworząc Siebie

Wakacje, urlopy to czas szczególny. Obiecujemy sobie bardzo wiele, cieszymy się, że znajdziemy przestrzeń by pomyśleć o sobie, o rodzinie, o tym co chcemy i możemy dla siebie zrobić.

Każdy z nas ma wewnętrzne, mniej lub bardziej skrywane, a czasem zepchnięte do podświadomości przekonanie o swoich znacznie większych możliwościach rozwojowych niż te, które udało mu się ujawnić czy zrealizować.

Jednym żyje się łatwiej z tą wiedzą i przeświadczeniem na własny temat oraz z wiarą, że jeszcze przyjdzie taki moment, kiedy naprawdę zaczną żyć. U innych poczucie niezrealizowanych możliwości wywołuje stany niepokoju, niezadowolenia z siebie, a nawet stresu. Tylko nielicznym udaje się przekroczyć własne ograniczenia i czerpać radość na trudnej, ale jakże fascynującej drodze tworzenia samego siebie.

Dziesiąta część

W żaden sposób nie możemy zaprzeczyć wewnętrznemu przeświadczeniu i realnym dowodom na to, że jesteśmy w stanie działać znacznie produktywniej, z większym zapałem, siłą i intensywnością, na wyższym poziomie świadomości, niż to, co zwykle czynimy. Znana jest powszechnie i potwierdzana przez psychologów tzw. „Hipoteza dziesięciu procent” zakładająca, że człowiek w normalnych warunkach wykorzystuje zaledwie dziesiątą część, jeśli nie mniej, swoich rzeczywistych możliwości. Z przeświadczenia tego wynika dość oczywisty wniosek… Człowiek nie powinien akceptować poziomu, na którym aktualnie funkcjonuje, ale powinien dążyć do wzbogacenia i intensyfikowania własnych możliwości.

Niestety nasz obecny system edukacyjny nie pomaga w rozwoju, a więc nie jest ukierunkowany na to, aby uczyć kogokolwiek jak, na przykład, w określonych sytuacjach mobilizować słabnącą energię psychiczną i fizyczną, jak efektywnie uruchamiać własne mechanizmy obronne i jak nad nimi panować, jak kontrolować stres, jak odczytywać niewerbalne komunikaty, jak w konstruktywny i niekonfliktowy sposób kontaktować się z innymi, jak w sposób twórczy rozwiązywać trudne problemy. Generalnie – jak tworzyć warunki, w których możliwy będzie pełny rozwój posiadanych możliwości.

Pozostaje więc rozwiązywanie tych istotnych dla nas wszystkich problemów po amatorsku, metodą prób i błędów, a przecież pytanie: jakie warunki sprzyjają rozwojowi pozytywnych dyspozycji człowieka, powraca uporczywie, zarówno w życiu codziennym przeciętnego człowieka jak i w naukowych pracach psychologów, pedagogów, socjologów. Przedmiotem wielu prac badawczych jest poszukiwanie odpowiedzi na pytanie:
W jakich warunkach najpełniej ujawniają się ludzkie możliwości? Jakie czynniki wyzwalają ludzką energię i motywują aktywność w kierunku pozytywnym, twórczym?

Nasze potrzeby

Jakkolwiek problem ten podejmowany był przez badaczy różnych orientacji filozoficznych oraz psychologicznych i rozwiązywany przy zastosowaniu różnorodnych technik badawczych, to jednak wyniki badań i wnioski są zbieżne. Wskazują one na decydującą zależność pomiędzy brakiem zaspokojenia psychospołecznych potrzeb człowieka a występowaniem zaburzeń w rozwoju.

Potrzeby podstawowe to – oprócz fizjologicznych – potrzeba bezpieczeństwa psychicznego, miłości i akceptacji, a także szacunku i uznania dla samego siebie oraz samorealizacji, czyli rozwoju naszych rzeczywistych, indywidualnych dyspozycji.

Pojęcie ‚potrzeba’ używane jest przez psychologów dla określenia zależności człowieka od otoczenia. Zaś od warunków jej zaspokojenia zależy optymalne, biologiczne i społeczne funkcjonowanie człowieka. Jeden z bardziej znanych psychologów amerykańskich K. Gibb w swojej pracy na temat ludzkich możliwości stwierdza …wykorzystanie potencjału ludzkiego możliwe jest w pełni tylko wtedy gdy człowiek jest kochany i sam kocha, aby się rozwijać – człowiek musi mieć w swoim wnętrzu jak i dookoła siebie klimat miłości. Utrudnienia w tym zakresie hamują rozwój i samorealizację człowieka.

Znaczenie miłości jest szczególnie istotne w pierwszych latach życia, wówczas bowiem brak jej czyni małego człowieka prawie niezdolnym do prawidłowego rozwoju. Pamiętajmy, że miłość i bezwzględna akceptacja, którą obdarzamy dziecko w pierwszych latach jego życia to jego kapitał, posag na całe dorosłe, czasem trudne życie.

Spętani rolą

Istotną barierę na drodze rozwoju stanowi życie według utartych schematów i stereotypów, co oznacza spokojne trwanie w „dobrze zorganizowanym świecie” i zgodę na ten świat. Oznacza to także monotonne trwanie w szarej codzienności, powielanie siebie każdego dnia. Ten „dobrze zorganizowany świat” to często świat zastany, stworzony przez innych. Jakże często na przykład rodzice narzucają swoim dorastającym dzieciom wzory myślenia i wartościowania, zachowań i działań oraz wręcz zmuszają do przystosowania się a więc do grania określonej roli w tej rzeczywistości, jaką sami uważają za godną powielenia. Z tym samym mechanizmem ograniczania inicjatywy i prawa do twórczej aktywności spotykamy się często w miejscu naszej pracy, stając się przeważnie ofiarami pokutującego wciąż schematu myślenia: młodzi nie mogą od nas lepiej funkcjonować zawodowo…, należy ograniczyć ich inicjatywę, muszą być zależni… itd.

W potocznym rozumieniu istnieje stereotyp tzw. dobrej córki, dobrego syna, dobrego ucznia, studenta, pracownika, obywatela… Przeważnie sprowadza się do przekonania, że ten dobry godzi się bez większych trudności na spełnianie oczekiwań tych osób, od których w jakimś stopniu jest zależny. Ale taka sytuacja to przecież nic innego jak akceptowanie roli, która nie zawsze zgodna jest z jednostkowymi potrzebami, postawami i systemem wartości.

Narasta we mnie przekonanie, że ludzkie możliwości ulegają ograniczeniu wskutek stałego odgrywania jakiejś roli… Zgodnie z moimi doświadczeniami pełnienie roli, a właściwie stałe granie jakiejś roli pozbawia człowieka osobowości i redukuje jego możliwości istnienia i rozwoju… Podejmowanie się jakiejś roli i sztywne trzymanie się schematów w sposób ogólny określających ten stereotyp pozbawia człowieka osobowości, wytwarza w nim chłód, osłabia spójność wewnętrza, pozbawia jego życie spontaniczności i ogranicza zdolność do twórczego działania (K. Gibb).

Stałość, zmienność, przystosowanie

Pojawia się jednak pytanie czy naprawdę warto wszystko we własnym życiu budować od nowa, poddawać w wątpliwość istniejące wzory życia, tradycji? Przecież faktem jest, że największe obszary naszej egzystencji kształtują jednak panujące obyczaje, kultura, tradycje. I musi tak być, bo istota człowieczeństwa i największa jego wartość tkwi w tym, że stajemy się bardziej ludzcy, zachowując poczucie ludzkiej oraz narodowej tożsamości. Dzięki kulturowej ciągłości wprowadzamy ów konieczny element stałości, która określa nasze miejsce w świecie. Punktów stałych poszukujemy nie tylko na zewnątrz, szukamy ich także w sobie, a znaczy to, że pogłębiamy własną samoświadomość i orientację w świecie wartości.

Pomimo, że prawem życia jest stałość, ulegamy wciąż pokusie wyjścia poza siebie i pokusie rozwoju. Wydaje się nawet, że istotę natury ludzkiej stanowi ciągły niedosyt. Prawdą jest jednak i to, że wielką cenę płaci się za tzw. „nieprzystosowanie”, za wychodzenie poza społecznie utarte stereotypy działania, myślenia i pragnienie autentycznego wyrażania samego siebie. Doświadczył tego niemal każdy twórca. Dostosowanie się do innych, zależność jest następnym czynnikiem w znacznym stopniu ograniczającym rozwój ludzkich możliwości i to niezależnie od tego, jakie są przyczyny owej zależności. Jestem przekonana, że krytycznym wykładnikiem ludzkich możliwości jest stopień, w jakim człowiek sam siebie postrzega jako silnego. To poczucie siły może, ale nie musi być związane z tym, jak inni widzą jego możliwości i oceniają jego silę. Ważnym czynnikiem w realizowaniu możliwości jest własne poczucie, że jest się autentycznie niezależną osobą.

Uzależnienie od innych w sposób prosty dowodzi słabości, braku autentyzmu, a czasem potrzeby szukania oparcia. Zależność w kontaktach międzyludzkich prowadzi do kompromisów i rezygnacji z własnych emocji, do braku otwartości i zaufania, a następnie do tłumionej agresji stresów i nerwic. Zależność – to w każdym przypadku – doświadczenie czegoś w rodzaju przemocy nawet wówczas, gdy przyczyny owej zależności tkwią w nas samych a nie pochodzą od innych. Sytuacji zależności towarzyszy przeważnie lęk, który jest główną barierą dla rozwoju sił twórczych człowieka. W sytuacji lękowej trudno o pogodę, spokój wewnętrzny, trudno o pozytywne emocje i optymizm. Lęk powoduje zbyt duży poziom napięcia, hamując tym samym twórcze procesy myślowe. Nie ma szans na rozwój dziecko przebywające w atmosferze lęku i napięcia, nie ma też szans na efektywne funkcjonowanie osoba dorosła gdy odczuwa zagrożenie i lęk.

Decydują emocje

Twórcze możliwości nie zależą wyłącznie od tego, co nazywamy tradycyjnie inteligencją człowieka – a więc zasobu wiedzy oraz umiejętności sprawnego posługiwania się nią. Nie decydują również specyficzne uzdolnienia i talenty. O tym czy kogoś będzie stać na ryzyko, którego wymaga twórczość – ta operacja rozkładania i ponownego składania obrazu świata, operacja trudna, bo dokonywana na sobie – decydują w znacznej mierze emocje. Aby rozwój osobowości i dyspozycji twórczych był możliwy, konieczna jest równowaga między sferą emocji a sferą intelektualną człowieka. Tymczasem słabością naszego systemu oświatowego na wszystkich szczeblach edukacji jest przecenianie rozwoju sfery intelektualnej z równoczesnym zaniedbaniem sfery emocji.

Utalentowana i inteligentna młodzież marnuje często zdolności w atmosferze, która nie sprzyja wyzwalaniu energii twórczej. Okazuje się bowiem, że emocje i uczucia w znacznym stopniu decydują o myśleniu. Decydują o tym co i jak zauważamy, jak myślimy. Dobry nastrój ułatwia trudniejsze operacje myślowe, koncentracje na określonym zadaniu, wzmacnia odwagę i wytrwałość. Nastrój pesymistyczny z kolei, spycha myślenie na niższy poziom, skazując nas na poruszanie się w rejonie konkretów szczególnie wszelkie postacie lęku zniekształcają, deformują, nawet paraliżują myślenie, powodują, że zamiast ocenić otaczające nas sprawy z logiczną precyzją – jakby tego wymagały – zaczynamy stosować rozmaite triki obronne. Tak więc w sytuacjach, w których pojawiają się relacje polegające na zależności prędzej czy później muszą również pojawić się reakcje lękowe, będące zagrożeniem dla autentycznego rozwoju. W takich warunkach trudno jest o pogodę i spokój wewnętrzny, trudno o poczucie siły, pozytywne nastawienie do siebie i świata, trudno o satysfakcjonujące związki z innymi ludźmi. Satysfakcjonujące, to znaczy autentyczne, oparte na zaufaniu i otwartości. Możliwości rozwojowe mają szansę wzrastać w atmosferze wzajemnej zależności.

Wzajemna zależność jest aspektem rozwoju ludzkiego. Wtedy właśnie człowiek osiąga największe możliwości.
Prawdziwa wzajemna zależność rożni się zarówno od zależności jak i niezależności i cechuje się tym że ludzie są współzależni. Natura człowieka jest społeczna i w sposób bezwzględny dąży do związków z innymi ludźmi, do współistnienia a przez to do spełnienia. Nie można rozwijać się w samotności, nie można wiele stworzyć w izolacji. Niezależność i autonomiczność jest warunkiem związków polegających na wzajemnej zależności. Nasze autonomiczne i niezależne sposoby zachowania są jedynie i co najwyżej środkiem prowadzącym do rozwoju, a nie celem samym w sobie. Esencją bytu ludzkiego jest byt z innymi, rozwijać się wraz z nimi, dążyć wspólnie do spełnienia. W rzeczywistości miłość i wolność można osiągnąć tylko we wzajemnej zależności i wspólnocie.

Tekst Dr Janina Janowska

 

zakochana para

Ważne spotkania.

Ten artykuł jest dla tych którzy pytają: „I co mam zrobić? Co mam myśleć? Czy to szczęście, czy nieszczęście?
„Spotkałam cudownego człowieka, ale mam rodzinę”, „Myślałam, że jestem szczęśliwa, ale przeżyłam cudowne spotkanie…

Ważne Spotkania

Ten artykuł jest dla tych którzy pytają: „I co mam zrobić? Co mam myśleć? Czy to szczęście, czy nieszczęście?
„Spotkałam cudownego człowieka, ale mam rodzinę”, „Myślałam, że jestem szczęśliwa, ale przeżyłam cudowne spotkanie, „Mam męża i wiem że już zostanę z tęsknotą za następnym spotkaniem, za rozmową”, „Moja rodzina odwróci się gdy wyjdę za mąż za rozwodnika”, „Dzieli nas religia, kultura, czy miłość pokona te różnice?”

Tylko przez miłosne skierowanie
ku osobie drugiego człowieka mogę
rozświetlić nieco mroki tajemnicy,
która dotyczy mnie samego

E. Mounier

Spotkanie dwóch osób pozwala okryć nowy aspekt rzeczywistości, a w niej znaleźć wzajemnie wiele wspaniałych doznań i jakże ważnych elementów życia .

Nie zawsze jednak dajemy sobie szansę na doznawanie tak istotnych zdarzeń w życiu. Często barierę stanowią względy czy ograniczenia kulturowe, religijne, społeczne, psychiczne, w tym niemożność przełamywania stereotypów myślenia.

Postawy zachowawcze, charakterystyczne zwłaszcza dla pewnych środowisk, niczego pozytywnego nie wnoszą do stosunków międzyludzkich. System formalnych przepisów w sposób jednoznaczny programuje życie człowieka, negując tak istotną warstwę ludzkiej egzystencji, jak prawo do stanowienia o sobie, do osobistych wyborów. Okazuje się jednak, że ten system ograniczania wolności nie rozwiązuje problemów ludzkiej egzystencji.

Tak naprawdę rzeczywistość stosunków międzyludzkich w dużej mierze regulowana jest miłością. Miłość jest najwłaściwszą postawą wobec ludzi, wręcz misją w tym świecie.

Warto ukazywać pozytywne skutki takiego doświadczenia, jakim jest spotkanie i miłość nawet wówczas, gdy nie może ta szansa być spełniona. Przeżycie miłości umożliwia optymistyczny, twórczy stosunek do świata i ludzi. Zaangażowanym w miłość obca jest zazdrość, zawiść, egoizm i podejrzliwość. Uczucie wyniesione ze spotkania pozwala wyraźnie ujrzeć, że ci którzy nie kochają, są ubożsi o to, co mogliby znaleźć w takim kontakcie. Psychoanalitycy twierdzą, że miłość jest terapią i bez niej człowiek nie wyzwoli się z alienacji.

Dlatego nie miałabym odwagi uczyć, jak odejść od miłości, jakimi sposobami ją zabić, zapomnieć, w jaki sposób zamienić w obojętność. Jak wreszcie można w sposób racjonalny kierować procesem, który z natury swej nie poddaje się rozumowi.

To prawda, że sytuacja nabiera wymiaru tragicznego, jeżeli owo znaczące spotkanie nie dotyczy osób wolnych. Co począć w takiej sytuacji? Czy możliwy jest jeszcze powrót do dotychczasowej codzienności, powszechności, do normy codziennego życia? Czy możliwe będzie jeszcze rozproszenie szarzyzny, a może cierpienia rozrywką? Jak wrócić do dotychczasowej egzystencji bez szansy na znalezienie motywów i siły woli do jej gruntownych zmian, do przemienienia jej w autentyczne życie?

Przede wszystkim trzeba sobie jasno powiedzieć, że takie szczególne spotkanie i jego konsekwencje mogą mieć także pozytywne skutki. Owszem, burzą one niedoskonałe czy wręcz niszczące dotychczasowe związki. Ale to właśnie w trosce o owe, niedoskonałe, choć stabilne układy, w trosce o „spokojne” życie, zamykamy się na innych, a tym samym na możliwość fascynacji ludźmi i światem. Osoby uwikłane w nieciekawym życiu, w momencie znaczącego spotkania burzą stare struktury z nadzieją na znalezienie jego sensu i celu. Ale znaczące spotkania bywają też udziałem ludzi pozostających w konstruktywnych i szczęśliwych dotąd związkach. Trzeba wszak stwierdzić, że szansę na idealne związki mają właśnie ludzie wrażliwi, otwarci na swojego partnera i nie negujący prawa drugiej osoby do autonomii i stanowienia o sobie. I to właśnie oni mają też większą szansę na poznanie miłych, wartościowych osób.

Możliwe jest oczywiście przeżycie kilku ważkich spotkań i każde z nich może byś jedyne i niepowtarzalne. Wynika to bowiem z potrzeby wzajemnego obdarzenia się dwóch osób przychodzi „kiedy chce”. Może porazić każdego, każdego w każdym czasie jego życia, ale najważniejsze – zawsze działa pobudzająco i to byłaby podstawowa z niego korzyść. Bowiem choć konsekwencje spotkania mogą być różne, winny być zawsze pozytywne. Jeśli takimi nie są to znaczy, że wydarzenie, które nazwałam spotkaniem w rzeczywistości było błahe i bez znaczenia.

Prawdziwe, „wielkie” spotkanie osób obdarza obie strony i to jest jego następny, ważny symptom. Można powiedzieć w ten sposób: czuję, że dzieje się coś niezwykłego nie tylko ze mną, lecz i z moim partnerem i tym wspólnym faktem oboje jesteśmy nierozerwalnie ze sobą związani. Nawet, jeśli przyjdzie nam żyć daleko od siebie, bez kontaktu na co dzień, będziemy nadal uzależnieni głębią doznania.

Pozytywny charakter spotkania uwidocznia się także w treści i sposobie realizowania się w nim i dzięki niemu pewnych wartości. Na co dzień często cierpimy na coś, co można nazwać rozchwianiem jaźni. Przejawia się to w ten sposób, że w każdym działaniu czujemy brak pełni, pewną fragmentaryczność, cząstkowe tylko angażowanie się i brak poczucia szczęścia wynikającego z naszych poczynań. Zatem jeden z pozytywnych aspektów spotkania, którym jest przeświadczenie o jego wyjątkowości, pozwala leczyć owo stresujące poczucie niezadowolenia z życia. Odkrywamy w sobie nieprzeczuwaną dotąd energię. Nawet medycyna zna wiele przypadków, gdy zrodzone uczucia wielkiej miłości niweluje nagle wszelkie objawy nieuleczalnej choroby.

Często to niespodziane wydarzenie może mieć doniosłe konsekwencje w całym życiu człowieka, będąc szansą której nie wolno zmarnować. W pierwszej chwili nie bardzo wiemy, co to znaczy wykorzystać szansę i czym ona w ogóle jest. Bywa, iż niewiara w powodzenie szansy może prowadzić do różnego rodzaju stresów, napięcia, załamania psychicznego, stanów destrukcyjnych, choć przecież koniecznych w rozwoju. Jedno jest pewne: spotkanie wzmaga moralną odwagę, pozwalając tym samym dostrzec wyraźniej sens szansy. Konsekwencje pozytywne i negatywne wydarzenia typu – spotkanie łatwo dają się zauważyć, bowiem – jak to określił Camus – „rozsypuje się dekoracja”. Nagle dostrzegamy nienormalności w tym, co zwykle ludzie nazywają normalnością i porządkiem, porządkiem automatycznie spełnianym w schematach, w rytuale, w stereotypach myślenia rodzących nudę i znużenie. Camus nazwał ów stan „obrzydliwym znużeniem”.

To dlaczego wszelkie sytuacje wymagające przełamania stereotypów przerażają nas? Bo żyjemy w tak zwanym „schemacie normalności”. Z kolei, jak dowodzi nauka, do szpitali psychiatrycznych nie trafia się na skutek nadzwyczajnych i angażujących przeżyć ukazujących nowe pejzaże życia, ale właśnie w wyniku psychicznego znużenia, zmęczenia i utraty odporności na wciąż powtarzające się sytuacje, te zwykłe, najbanalniejsze.

Bowiem stale, w sposób karygodny zużywamy energię na „podtrzymanie dekoracji” i wykazanie, że nie jest to wcale „dekoracja”, ale nasz prawdziwy świat. I trwamy tak w drętwym przywiązaniu do budowanych złudzeń, zaplątani w codzienną krzątaninę, oddalając się coraz bardziej od autentyzmu.

Znaczące spotkanie zawsze jest wartością, nawet wtedy gdy ze względów formalnych, religijnych lub innych nie możesz realizować i rozwijać tej szansy jaką daje ci to spotkanie to zawsze cię ono wzbogaciło i zawsze można tej sytuacji nadać sens.

Tekst Dr Janina Janowska

 

para zakochanych

Czy to jest miłość?

W tym krótkim eseju chcę odpowiedzieć tym osobom z którymi aktualnie pracuję, osobom, które do mnie piszą i pytają: Co mam robić? Odejść czy trwać? Czy on (ona) mnie kocha? Czy ja kocham?

Czy to jest miłość?

W tym krótkim eseju chcę odpowiedzieć tym osobom z którymi aktualnie pracuję, osobom, które do mnie piszą i pytają: Co mam robić? Odejść czy trwać? Czy on (ona) mnie kocha? Czy ja kocham?

Po czym rozpoznać czy to miłość? Jak długo mam czekać, jestem już po trzydziestce! Czy zaczynać związek od seksu czy raczej nie? Zawsze się kłócimy- czy to znaczy że nam na sobie zależy ? Czy to jest miłość?… itd… itp.

Pojęcie miłości jest tak obciążone różnorodnymi treściami i tak nadużywane, że niezbyt chętnie je stosuję. I czy w ogóle podejmowanie tego tematu nie jest przecenianiem swoich sił?

Takie pytanie wydaje się uzasadnione, bo niemal każdy ma własną wizję i doświadczenia. Z drugiej jednak strony, ktokolwiek o tym mówi lub pisze, wnosi do syntetycznego obrazu miłości jakąś cząstkę prawdy wydobytej z jego własnych doświadczeń i przemyśleń. Szczególnie jednak godne uwagi wydają mi się wypowiedzi tak wielkich filozofów i psychologów, jak Platon, św. Augustyn, Rollo May, Soren Kierkegaard, S.Freud. i wielu innych. Dlatego też podstawą moich ogólnych rozważań do uchwycenia istoty miłości będą te niekwestionowane myśli Największych.

Warto też przy okazji zauważyć, że próby racjonalnej analizy i syntezy tych najważniejszych obszarów życia człowieka na ogół były i są udziałem mężczyzn. To im w jakimś sensie udaje się w sposób logiczny dociekać najbardziej ogólnych praw. Kobieta po prostu kocha – cała pochłonięta emocjami. W miłości, bądź cierpieniu ( z powodu niemożności jej urzeczywistnienia) jest irracjonalna, a przez to, być może, znajduje się bliżej życia, a więc bliżej prawdy.

To właśnie kobietom udaje się uchwycić to, co nieuchwytne. Dla kobiety – w przeciwieństwie do mężczyzny – (parafrazując słowa Gombrowicza) – „nie byt uświadomiony, lecz byt odczuwany jest ważny”.

Mimo pewnych zastrzeżeń, pytanie o ogólną istotę miłości ma sens. Ma sens na każdym etapie życia człowieka, a szczególnie wówczas, gdy nieskażeni jeszcze rozczarowaniami, zawodami i cierpieniami, niezarażeni pragmatyczną koncepcją życia, w sposób intuicyjny i czysty doznajemy miłości. To właśnie u progu dorosłego „doświadczonego” życia warto pozwolić sobie na chwilę refleksji, na jasne wyobrażanie własnych oczekiwań, bo też od tego w dużym stopniu zależy styl życia i jakość naszej egzystencji. Świat bowiem jest wielkim obszarem wartościowania.

Z kolei wybór wartości i metody ich urzeczywistniania decydują o wielkości bądź pospolitości istnienia. Miłość, z całą pewnością jest najwyższą formą afirmacji człowieka – dlatego też jest jego pierwszą potrzebą, warunkiem godnego istnienia.

Wydaje się, że istotą miłości jest angażowanie się każdego z nas w osiągnięcie dobra. Zawarty jest tu wyraźnie akt woli wyrażający się w twierdzeniu: dobrze, że jesteś, chcę żebyś istniał. Tomasz z Akwinu stwierdza wręcz, że miłość jest sposobem chcenia, bo osoba kochająca pragnie przede wszystkim, aby osoba kochana istniała i żyła. Liczne przykłady tej myśli znajdujemy w literaturze pięknej, gdzie miłość jest siłą wykluczającą śmierć, protestującą przeciwko niej. Tak też należy rozumieć zawsze wzruszające słowa G. Marcela : kochać człowieka znaczy mówić: ty nie umrzesz.

Tylko w miłości i poprzez miłość ujawnia się najwyższy stopień aprobaty i obrony istnienia osoby kochanej. Tak naprawdę stwarzani jesteśmy mocą ludzkiej miłości. Jest to fakt zdumiewający, ale potwierdzany przez codzienne życie. Jakże często mówimy o kimś, że rozkwita dzięki temu, że jest kochany, że dopiero teraz jest sobą, że obudził się do życia. Słowem, dopiero miłość innego człowieka daje poczucie istnienia w pełni i zadomowienia w świecie. To miłość wreszcie daje rzeczywistą szansę poznania samego siebie dzięki osobie, która obdarzyła nas tym uczuciem. Osoba kochająca jak gdyby intuicyjnie rozpoznaje nasze rzeczywiste możliwości. Nazywa się to potocznie idealizowaniem.

Oto nagle dzięki miłości, którą zostaliśmy obdarzeni, odkrywamy – może pierwszy raz w życiu – że możemy być wspaniali, jeżeli tylko urzeczywistnimy możliwości odkryte przeczuciem osoby kochanej i dzięki energii, jaką daje miłość.

Osoba obdarzająca miłością pragnie, by to uczucie było odwzajemnione. Dopiero owa wzajemność jest źródłem radości, harmonii i poczucia szczęścia . Prawdziwe szczęście z całą pewnością polega na współuczestnictwie, jakkolwiek trudno określić gdzie kończy się własne pragnienie szczęścia a zaczyna altruistyczna radość ze szczęścia innego człowieka. Z całą pewnością również, owocem wszelkiej miłości jest radość. Miłość bez bólu i smutku może istnieć, ale bez radości – nie istnieje.
„Symptomy” miłości, które wymieniam jawią się być może zbyt idealistycznie, ale warto zdać sobie sprawę że to uczucie dotyczy najbardziej idealnej strefy życia.

Co wobec tego znaczą-istniejące przecież w języku potocznym – takie określenia stanów emocjonalnych jak miłość nieszczęśliwa czy miłość nie odwzajemniona. Przecież miłość albo jest, albo jej nie ma. Prócz tego miłość zawsze oznacza szczęście. Można, co najwyżej mówić o zawiedzionej nadziei i pewnym bólu, o rozczarowaniu z tego powodu. Jeśli nie jesteśmy szczęśliwi odczuwając miłość, być może jej po prostu jeszcze nie ma?

„Albo jest trwanie w zachwycie albo jest głębokie przeczucie, że tylko ciebie mogę kochać, doświadczane niezależnie tak przez kobietę, jak i przez mężczyznę, albo nie ma tej idealnej zależności.” „Albo – Albo” (S. Kierkegaard).

Nie ma innej alternatywy. Wrócić więc trzeba do wiary i nadziei. i pozostawać w drodze. Niezbędna jest siła wiary w spełnienie nadziei, bo jeśli nie umie się chcieć, nadzieja nie będzie zdolna stać się dla człowieka źródłem energii psychicznej potrzebnej na drodze urzeczywistniania celów najważniejszych. Chrześcijanie znają te trzy prawdy: Wiara, Nadzieja i Miłość. A więc musimy wierzyć i mieć nadzieję na spotkanie miłości. Miłość jest pra-darem, dlatego każdy z nas musi czy też może jej doświadczyć. Intuicja podpowiada nam a doświadczenie uczy, że doznawanie miłości polega na współuczestnictwie i radości z tego powodu, a moja obecność czyni osobę, którą obdarzam miłością, szczęśliwą.

Jeśli jednak tak się nie dzieje, jeśli moje „zabiegi” w kierunku „zdobycia” jego czy jej nie dają oczekiwanych rezultatów, być może znaczy to, że nazywamy miłością stan, który nią nie jest?

Oczywiście zdarza się, że ludzie „wchodzą” w układy. Sprzedają siebie, dają, by brać więcej. Chcą uczynić ” przedmiot” z tego co z natury swej jest nieuchwytne, choć tak głęboko doświadczalne.
W życiu można się często mylić i nie rozpoznać wielu różnych spraw.
Miłości doświadcza się w sposób tak oczywisty, że błąd nie powinien mieć miejsca. Chyba, że .jej pragnienie utożsamione jest z samą miłością

Sytuacja, w której jedna ze stron jest cierpiąca, czy czuje się zwiedziona z powodu nieodwzajemnionego uczucia, jest z całą pewnością niszcząca i nie warto jej, jak sądzę, długo utrzymywać, a tym bardziej nie warto czynić z niej podstawy do wspólnego życia. Bywa i tak, że ktoś tworzy sobie własną teorię, dzięki której chce nadać sens niezbyt korzystnej dla siebie sytuacji. Twierdzi więc, że prawdziwe wielkie uczucie polega na tłumieniu własnych pragnień i eliminacji jakichkolwiek oczekiwań. Taka nieumotywowana miłość polega na błędnej ocenie realnego człowieka i nie ma nic wspólnego z wielkim, autentycznym uczuciem.

Sytuacja, w której druga osoba zaledwie „przyzwoli” na obdarowanie się uczuciami bez odwzajemnienia ich rodzi w efekcie smutek, cierpienie i apatię
Ten brak równowagi, brak proporcji jest zgubny dla obu stron.

Warto więc umieć odróżnić miłość od pragnienia miłości i uciekać od mistyfikacji. Młodzi ludzie bardzo często utożsamiają te dwie różne sprawy i już u progu życia płacą zbyt dużą emocjonalnie cenę za brak cierpliwości. Przede wszystkim należy uczyć się kochać i chronić siebie.

„Jeżeli nie umiesz kochać siebie, nie potrafisz tak naprawdę kochać innych” (św. Augustyn) Realistyczna treść tej myśli najwyraźniej rozwinięta jest we współczesnej literaturze traktującej o miłości. Uczymy się z niej, że prawdziwa miłość ma szansę rozwinąć się tylko wówczas, gdy mamy pewność że JA człowieka, jego godność, nie są zagrożone.

Jeśli więc w kontaktach z drugim człowiekiem cierpi Twoja godność własna, przeżywasz uczucie zagrożenia, niepewność, brak akceptacji i tego, co można by określić trwaniem w zachwycie, jeśli ma miejsce raczej unicestwienie twoich możliwości niż ich pomnażanie – to chroń siebie i zastanów się wnikliwie nad sensem nawet najbardziej wymarzonego związku.

Istnieją jeszcze trudne do zerwania, niszczące związki toksyczne, takie, które trwają mimo, że cierpi mężczyzna, kobieta, a najbardziej dzieci, jeżeli już pojawiły się w tak niekorzystnym układzie. W takiej sytuacji bardzo zachęcam do skorzystania profesjonalnej pomocy terapeutycznej.

Tekst Dr Janina Janowska

 

Podkowa

O szczęściu.

Przyszła wiosna. Czas odrodzenia, budzenia się przyrody, radości. Szczególnie kobiety pragną wyglądać piękniej, młodziej. Zabiegi kosmetyczne pomagają w poprawie samopoczucia, ale nie na długo.

O Szczęściu

Przyszła wiosna. Czas odrodzenia, budzenia się przyrody, radości. Szczególnie kobiety pragną wyglądać piękniej, młodziej. Zabiegi kosmetyczne pomagają w poprawie samopoczucia, ale nie na długo. Uroda gaśnie, gdy jesteśmy w smutku, gdy pełno w nas niepokoju, złości, rozczarowania, niezadowolenia, zabiegania. Gdy nie czujemy w sobie szczęścia…

Szczęście to dobro. Człowiek szczęśliwy – to człowiek przyjazny światu. Taki, który pomnaża jego dobro. Nie ma potrzeby gloryfikowania łez i nieszczęść, czy wręcz upatrywania w nich pozytywnych wartości. Nie życzymy przecież cierpień ani sobie, ani tym bardziej tym, których kochamy. Człowiek, który wierzy w to, iż kształt jego życia w dużej mierze zależy od niego samego, nie ucieka od pytania: jak żyć, by być szczęśliwym? Nie odbierajmy, więc sobie prawa do szczęścia, bo jest to podstawowe prawo życia. Powinnością moralną człowieka jest dążenie do zadowolenia. Poparcie tej tezy znajdziemy w pracach filozofów, w badaniach psychologicznych; wreszcie możemy ją udowodnić na przykładzie każdego, indywidualnego, życia. Szczęście powoduje wyzwolenie energii psychofizycznej w postaci najprzyjemniejszej: zgody ze światem.

Poczucie harmonii wewnętrznej i energii koniecznej do doskonalenia samego siebie a zarazem i korzystnego kształtu otoczenia -to zdrowie psychiczne. W sposób najprostszy można powiedzieć: zdrowie psychiczne człowieka uwarunkowane jest rozwojem, a więc ciągłym pomnażaniem swoich możliwości w sferze emocjonalnej, intelektualnej i fizycznej. I odwrotnie rozwój w kierunku najbardziej dla siebie naturalnym i właściwym daje poczucie szczęścia. Władysław Tatarkiewicz (wybitny filozof) w traktacie „O szczęściu” gdzie przedstawia refleksje na ten temat filozofów od czasów starożytnych, dochodzi do wniosku, że szczęście to zdrowie psychiczne, a więc zdolność do rozwoju.

TU I TERAZ

Jednym z najistotniejszych warunków rozwoju jest właściwa lokalizacja siebie w czasie. Oznacza to umiejętność doświadczenia i dostrzegania teraźniejszości, określenia siebie i swojego życia w czasie, który jest. Nie ma bowiem szans na rozwój osoba, która widzi siebie głównie w przeszłości lub traci czas na bezproduktywne marzenia o przyszłości.

Warto w tym miejscu zwrócić uwagę, że cechą ludzi, którzy łatwo ulegają nerwicom lub depresjom, jest uciekanie w przeszłość lub przyszłość. Jest to typowy sposób radzenia sobie z trudnościami, polegający na uruchamianiu swoistych mechanizmów obronnych. Gdy jednak owe mechanizmy obronne stają się sposobem na życie, w istocie oznacza to odejście od życia- stagnacje, regres i pogłębienie się nierozwiązanych, traumatyzujących problemów- słowem następuje zaburzenie osobowości. Stan taki wymaga już właściwie pomocy psychologicznej. Głównym celem tej pomocy powinno być ukierunkowane na rozwój, czyli uczenie na bycie „tu i teraz”. Byłaby to próba uniezależnienia się od destrukcyjnych niejednokrotnie obciążeń z przeszłości. W Tym kontekście ważne staje się pytanie: jak być otwartym i wrażliwym na czas, który jest nam dany? W wielowiekowej tradycji filozofii wschodu zawarta jest teza, iż prawdziwa mądrość, urzeczywistnienie i światło wiedzy nigdy nie mogą być sprawą przyszłości.

Urzeczywistnienie realizuje się zawsze w teraźniejszości, wtedy, kiedy pokonamy wszystkie zwodnicze myśli, które często mitologizują przeszłość lub łudzą urojoną przyszłość. Pacjenci gabinetów terapeutycznych to właśnie przeważnie osoby, które zagubiły się w czasie, odeszli od czasu, który jest im dany, zagubiły odwagę i radość życia chroniąc się w przyszłości lub w przeszłości. W konsekwencji taka ucieczka przyczynia się do frustracji i wyobcowania.

W istocie szczęście przedstawia się jako stan świadomości o takim natężeniu zadowolenia, że pragniemy je utrzymać, a samo zdobycie szczęścia jest zawsze w naszej mocy. Nie jest ono, bowiem darem. Doznawanie szczęścia ściśle wiąże się z czasem teraźniejszym z chwilą doświadczania w pełni, z umiejętnością poszerzania, pogłębiania tej chwili i intensywnego trwania. Szczęście to stan umysłu.

To w teraźniejszości jest pełnia bytu, bo teraźniejszość jest wartością, której nie sposób zanegować – jest świadomością istnienia. Wszak tylko w niej naprawdę istniejemy, działamy, czujemy i myślimy. Im doskonalsza jest ta teraźniejszość, im pełniej doświadczana, kreowana i akceptowana – tym cenniejszy bywa bilans życia i tym bardziej fascynujące perspektywy rysują się na przyszłość. Można powiedzieć, że sztuka życia polega między innymi na umiejętności czerpania radości, jaką niesie chwila i czas teraźniejszy, na docenieniu tej jedynej, niepowtarzalnej wartości. Pełne doświadczenie fenomenu życia to jak gdyby robienie użytku z naszych dyspozycji psychofizycznych – zmysłów, emocji, intelektu; to coraz intensywniejsze postrzeganie otaczającej nas rzeczywistości i na jej tle ciągłe, od nowa, kreowanie siebie.

ZA DZIEŃ, ZA ROK

A tymczasem dość powszechna jest wśród ludzi postawa „czekania na coś”.

Przykłady można mnożyć w nieskończoność. Oto, powiedzmy, dość często obserwowanym zaprzepaszczaniem szansy wspaniałych i wartościowych doznań jest możliwość uczestniczenia rodziców w procesie dorastania dziecka. Jakże krótki jest ten czas kiedy matka w sposób bezwzględnie konieczny powinna być związana z dzieckiem. To tylko trzy pierwsze lata jego życia, ale te, które decydują o kształcie psychofizycznym dziecka.

Bezwzględna więź matki w tym okresie to jego kapitał, jego posag na całe życie. To także czas wielkich niczym niezastąpionych przeżyć dla matki. Są jednak kobiety, które nie potrafią czerpać radości i szczęścia z tego źródła, powierzając opiekę nad dzieckiem przypadkowym obcym ludziom.

Jest to najprostszy przykład negowania wartości i znaczenia chwili, ujawnianie niecierpliwości i swoiste poganianie. Jest to zarazem przykład na zubażanie swego życia, nie mówiąc już o spustoszeniach, jakie mogą dokonać się z naszej winy w psychice małego człowieka.

To abstrahowanie od teraźniejszości przejawia się również usprawiedliwianiu się ludzi – czasem zażenowanych brakiem piękna i estetyki w ich mieszkaniu. Stan ten tłumaczą mniej więcej w ten sposób: bo zamierzamy zamienić je na inne. I mija tak lat kilkanaście, bez kwiatka w domu i na balkonie, w ciągłej prowizorce; mijają lata na projektowaniu mieszkania, które kiedyś będzie w przyszłości.

WE WŁASNYCH RĘKACH

Wiele jest ludzi czekających na inną pogodę, na inny czas, na inną porę roku, na inne okoliczności, na jakieś abstrakcyjne przyszłe szczęście jak gdyby zapominali, że tylko teraźniejszość pozwala na aktywność, na działanie. W przeszłości byliśmy, w przyszłości może będziemy, a w teraźniejszości na razie jesteśmy i możemy ją mądrze i pięknie przeżywać.

Życie w teraźniejszości może mieć braki, może być niedoskonałe, ale dla świadomego człowieka jest zawsze kulminacją egzystencji. Do szczęścia zdążamy wszyscy, pragniemy go za wszelką cenę, ale jak gdyby zapominamy, że w dużej mierze sami nadajemy chwilom przeżywanym barwę, kształt, sens wreszcie. Można przeżyć życie przechodząc obok róży i nie doświadczając jej piękna, koloru, zapachu;

Można przejść obok miłości nie mając odwagi na przeżycie jej, lub obok wiosny – nie dostrzegając fenomenu budzącej się do życia przyrody można w ten sposób przegrać życie: w pogoni za czasem przyszłym, albo z tęsknotą za zdarzeniem, które zostało w przeszłości. można też zagubić się w małych, nie wartych uwagi stronach codzienności nadając jej tym samym szare kolory. Można wreszcie przejść obok samego siebie nie dając sobie szansy na zatrzymanie, nie czerpiąc radości z czasu, który jest. Tylko czy warto tyle tracić?

Tekst Dr Janina Janowska

 

 

kobieta

Jak pokochać siebie?

Tytułowe pytanie w pierwszej chwili wydawać by się mogło zaskakujące.
Zwykło się bowiem uważać, że świat jest niedoskonały właśnie z powodu nadmiernej miłości własnej.

Jak pokochać siebie?

Tytułowe pytanie w pierwszej chwili wydawać by się mogło zaskakujące.
Zwykło się bowiem uważać, że świat jest niedoskonały właśnie z powodu nadmiernej miłości własnej. Wydaje się też, że nie byłoby konfliktów małżeńskich gdyby ludzie byli mniej samolubni.

Pomagam parom nieszczęśliwym, skonfliktowanym, zawiedzionym i bliskim rozstaniu.
I mogę stwierdzić, że odnoszę w tej pracy sukcesy, bo do rozwodów nie dochodzi, a szukający pomocy wracają do porozumienia i harmonii w związku, w kontakcie z dziećmi, a co najważniejsze zaczynają się rozwijać indywidualnie.

Moje jedno z pierwszych pytań w kontakcie z osobą poszukującą pomocy z powodu konfliktów w związku brzmi:

  • Co chciałabyś/chciałabyś dostać od swojego partnera?
    W odpowiedziach wymieniane są zwykle takie potrzeby jak:
    czułość, ciepło, uwagę, akceptację, szacunek, oparcie, zaufanie, odpowiedzialność, miłość.
  • A czy to, co sama (sam) chcesz dostać od swojego partnera, dajesz również jemu (jej)?
    Tak! I jeszcze zawsze wybaczam i wciąż mam nadzieję na zmianę, ale jest coraz gorzej.
  • Jeżeli chciałabyś coś bardzo dostać od swojego partnera i mimo, że sama dajesz to co chciałabyś dostać, ale tego nie dostajesz w zamian, to znaczy, że to ty sama (sam) musisz sobie dać ciepło, uwagę, akceptację, szacunek, oparcie, zaufanie, odpowiedzialność za rozwój, miłość.
  • To właśnie stosunek do samego siebie determinuje jakość życia, a więc spełnienie oczekiwań, bądź poczucie goryczy i pustki.
    Dlatego też powinnością moralną człowieka jest odpowiedzialność za rozwój. Rozwój osobowości oznacza ciągłe przekraczanie własnych ograniczeń oraz szlifowanie indywidualnych talentów i zasobów.
    Człowiek jest skazany na rozwój, bo jak się nie rozwija to cierpi, a więc doświadcza takich niekomfortowych stanów psychicznych jak napięcie, smutek, złość, poczucie winy, brak akceptacji samego siebie, brak zaufania i szacunku do siebie. Człowiek ‚ucieka” od tego rodzaju uczuć, mobilizując się w kierunku rozwoju lub minimalizuje napięcia uciekając w różnego rodzaju uzależnienia.
    Odpowiedzialność za rozwój jest wyrazem miłości i szacunku do samego siebie.

    Warto uświadomić sobie, że nasza wolna wola przejawia się między innymi w prawie do decydowania o sobie.
    Każdy człowiek ma w sobie dwa zespoły sił. Kierując się jednym z nich z powodu strachu, poszukuje bezpieczeństwa i wykazuje tendencje obronne, skłania się ku regresji, zwraca się w stronę przeszłości, obawiając się ryzyka , bojąc się wystawienia na szwank tego, co już posiada, bojąc się niezależności, wolności i autonomii. Drugi zespół sił popycha człowieka do przodu, w kierunku osiągnięcia pełni JA i jego niepowtarzalność, w kierunku wykorzystania wszystkich jego zdolności, w stronę zaufania wobec świata zewnętrznego przy jednoczesnej akceptacji najgłębszego, rzeczywistego JA.
    (A. Maslow – jeden z twórców psychologii humanistycznej).

    Jak rozpoznać ten nierozwojowy proces a wiec ucieczkę?

    Myślę, że można mówić o wielu jej obliczach niemal dosłownie, bo widać ją nieraz na twarzach ludzi – zgorzkniałych i zawiedzionych.

  • Chronić siebie

    Ucieczkę od siebie najprościej można określić jako gubienie kontaktu ze sobą: ze swoimi emocjami, uczuciami, potrzebami, możliwościami – słowem jako zatracenie zaufania, akceptacji i miłości do samego siebie. A przecież istnieje w nas jakaś początkowa zgoda na samego siebie.
    Pierwotnym naturalnym przedmiotem miłości jesteśmy my sami.

    Chrońmy więc siebie, by zachować energię do życia na wielu płaszczyznach, by nie tkwić w nierozwojowych związkach, by nie zaprzepaścić nadziei i wiary w możliwość znalezienia oparcia w sobie samym. Pilnujmy, by nie stać się zależnym od czyjegoś uśmiechu, telefonu, od meila czy smsa innego człowieka, od spotkania z nim, aby brak oparcia w innych nie był w stanie strącić nas w przepaść psychiczną.

    Skłonność do rezygnacji z własnych potrzeb i pragnień, czy życie tylko poprzez kogoś i postawa taka, jak: „zobacz jaka jestem wspaniała(ły) kochaj mnie” są niebezpieczne w skutkach.

    Uczmy się więc miłości do siebie, by nie zniszczyć własnego życia,
    nie rozdać siebie bez reszty.

    Doświadczenia wyniesione z gabinetów terapeutycznych dowodzą, że niekontrolowane poświęcenie trudne jest do udźwignięcia także przez tych dla których jest ponoszone. Wina leży zarówno po stronie osób, które poświęcają się innym bez umiaru, jak też po stronie tych, którzy wszelką daninę traktują jako sobie należną i zapatrzeni tylko w siebie samych, nie widzą innych. Tak więc nadmierny egoizm jak i nadmierny altruizm są wyrazem pewnej patologii. Skutki tych niewłaściwych postaw w stosunku do siebie widać najwyraźniej związkach. Związek rozwojowy to tylko związek partnerski, a jest taki wówczas, gdy jest wzajemność w dawaniu sobie uwagi, empatii , akceptacji, ciepła i uczucia, gdy nie przekraczamy takich praw w interakcji jak prawo do godności, szacunku, wolności i rozwoju.

    Tekst Dr Janina Janowska

 

miłość

Kochaj mnie”… czyli jak to jest z tą miłością?

Dlaczego namiętność w miłości tak często wygasa?
Dlaczego tak trudno zachować satysfakcjonującą trwałość związku?
Dlaczego zachowanie tej trwałości kosztuje czasami tyle energii, że aby ochronić siebie ratujemy się rozwodem?

Kochaj mnie”… czyli jak to jest z tą miłością?

Dlaczego namiętność w miłości tak często wygasa?
Dlaczego tak trudno zachować satysfakcjonującą trwałość związku?
Dlaczego zachowanie tej trwałości kosztuje czasami tyle energii, że aby ochronić siebie ratujemy się rozwodem?
Dlaczego właśnie w tej sferze życia przeżywamy tak wiele rozczarowań?

Są to pytania, które równie dobrze można by napisać w formie twierdzącej, bo coraz częściej wypowiadane są przez wielu z nas jako oczywiste stwierdzenia.
Czasem jest tak, że to my sami siebie programujemy i doświadczamy w życiu tego, czego tak bardzo się boimy.
W konsekwencji stajemy się nieufni, cyniczni, zdystansowani, mało romantyczni, boimy się odpowiedzialności, zaangażowania, intymności.

A tymczasem MIŁOŚĆ DOJRZAŁA to:
namiętność, zaangażowanie, intymność, odpowiedzialność…

Ogromne znaczenie przypisujemy miłości i słusznie, bo to najwyższa wartość. W liczącej kilka tysięcy lat filozofii Wschodu nie rozdziela się miłości fizycznej od duchowej. Praktykowanie miłości połączone jest z zachowaniem odpowiedniego rytuału, odpowiedniej diety, uprawianiem określonych ćwiczeń oddechowych, fizycznych, ale także medytacji. Uznaje się, że miłość duchowa bez seksu nie jest zdrowa, seks bez miłości nie przynosi spokoju i równowagi wewnętrznej. I tego twierdzenia nie da się zmienić. Ta prawda o człowieku przetrwała wieki i dziś zgodni są w tej kwestii wszyscy.

Prawidłowo przeżywany seks jest stymulatorem pozytywnej energii życiowej, jest jednym z ważniejszych warunków satysfakcji i zadowolenia z życia.

Nie ulega wątpliwości, że energia potrzebna jest nam by żyć. Wiele jest źródeł tej energii.
Zawsze jest to miłość. do kogoś, do pracy, przyrody.jakaś pasja.
W rozmowach z innymi bardzo często zdarza nam się słyszeć zdanie:
‚nie mam siły do życia, czuję zmęczenie niczym nie uzasadnione.”
Psycholog automatycznie przełoży to zdanie; „brak mi miłości – zabrakło mi źródła energii”.
Jeżeli jednak spontanicznie odważy się wypowiedzieć tę diagnozę, może spotkać się z zaprzeczeniem i gorliwym zapewnieniem, że nie jest to prawdą; że owszem osoba ta kocha i na pewno z wzajemnością!

Gdzie więc leży przyczyna tego, że więcej energii „wydatkujemy” niż jej” pobieramy”? Myślę, że w poszukiwaniu odpowiedzi warto pozwolić sobie na głębszą analizę znaczenia seksu dla witalności i aktywności życiowej.

Nasza rodzima literatura, dotyczącej problematyki, jakkolwiek wypełnia poważna lukę w edukacji seksualnej, jest pozbawiona głębszej, metafizycznej podbudowy. Moje ogólne wrażenie po przeczytaniu kilku popularnych książek oraz przejrzeniu pism kolorowych dla kobiet jest jedno – wszystkie one są smutne. Smutny jest nawet opis owych beztroskich zabaw w łóżku we dwoje albo troje i pozornie sugestywne zachęcanie do ich uprawiania.

Warto też zadać sobie pytanie, dlaczego lektury te, w istocie tak niewiele wnoszą w życie intymne tych, do których są adresowane, czyli młodych ludzi, którzy chcieliby swoje życie seksualne wzbogacić. Szukamy więc uparcie źródeł wiedzy dotyczącej seksualnej dziedziny życia, bo intuicyjnie czujemy, że nasze wyobrażenia, pragnienia, oczekiwania, wreszcie nadzieje wiązane z ta intymną, ważną sferą życia nie zostają spełnione. Czujemy z tego powodu smutek, frustracje, zawód.

Zauważmy, że we współczesnym języku mówimy o tak zwanej „grze wstępnej”. Pojęcie to sugeruje przedmiotowe traktowanie partnera. Każdą grę bowiem prowadzimy, by coś wygrać, załatwić… Zatem ktoś musi być przegrany. Gorzej, kiedy nie ma nawet tej ‚gry wstępnej” a jest tylko rutyna, schemat.

We Wschodnich źródłach traktujących o sztuce miłości spotykamy się z określeniem tego samego pojęcia zgoła innym słowem – pieszczota.

Pieszczota rozumiana jest tu jako zachowanie spontaniczne, kierowane i motywowane miłością, fascynacją, wewnętrzną potrzebą, to uszczęśliwianie drugiej osoby, to czerpanie radości z jej zadowolenia, uśmiechu.

Satysfakcjonujące życie intymne rzutuje na inne dziedziny , czyni nas bardziej szczęśliwymi, a tylko człowiek szczęśliwy jest w stanie dawać szczęście innym i czynić świat lepszym.

Pora zakończyć walkę płci, przestać mówić o różnicach i zapoczątkować nową postać związku, w którym partnerzy wychodzą naprzeciw swoim potrzebom, są dla siebie zwierciadłem duchowym i wspólnie odbywać wędrówkę.

‚Tantra joga’ i ‚Kundalini joga’, a więc wiedza o życiu doskonałym mówią, że namiętność to rodzaj energii, której istnienie jest uzależnione od istnienia innych energii. Stymulatorem namiętności jest wzajemne obdarzani się tym, co jest zewnętrznym i wewnętrznym wyrazem miłości a wiec pieszczotami, dotykiem, uważnością, akceptacją, empatią.

Kobieta i mężczyzna tak samo czują smutek, szczęście, ból, rozpacz, spokój. Emocje i uczucia są tak samo przeżywane i doświadczane. Jeśli tak, to seks nie może być celem, ale musi być środkiem do uczuć wyższych, środkiem wzmacniającym miłość i namiętność.

Namiętność w związku to nie tylko seks. Wyraża się w codziennym życiu na wiele sposobów, a więc w tym, że chcę cię uszczęśliwiać i wiem jak to zrobić, bo cię znam i ciągle poznaję. Czuję tęsknotę i zazdrość i niepokój i gniew, wszystko ale nie obojętność.

Bywa, że godzimy się z brakiem namiętności w naszym związku i powtarzamy za innymi, umacniając stereotyp, że jest to normalny proces. Dla poprawy naszego samopoczucia mówimy, że wprawdzie w naszym związku nie ma namiętności, ale za to jest „prawdziwa miłość”. Powiedzmy sobie otwarcie: miłość bez namiętności łatwo ulega degeneracji, rodzi gorycz i rozczarowanie, prowadzi do rozstania, bądź do rezygnacji z oczekiwań związanych z tą sfera życia, czyli pogodzenia. Utrzymanie tego, co istnieje między dwojgiem ludzi bez namiętności, kosztuje bardzo wiele. Czujemy się słabsi psychicznie i fizycznie. Tracimy radość życia, a nawet poczucie jego sensu. Zbyt łatwo godzimy się z wygaśnięciem namiętności w naszych związkach. Przyczyny upatrujemy w codziennym zabieganiu i obciążeniu obowiązkami. U schyłku dnia czujemy się tak wyczerpani, że seks jest ostatnią rzeczą, na która mamy ochotę. A tymczasem, jak na ironię, to seks może dostarczyć obojgu tak potrzebnej do życia siły.

Seksuolodzy twierdzą, że dziś do gabinetów terapeutycznych rzadziej przychodzą kobiety uskarżające się na brak orgazmu. Dzisiejsze kobiety nie mają ochoty na seks. To one odmawiają seksu, nie mają ochoty na spełnianie tak zwanych obowiązków małżeńskich. Tak dochodzimy do momentu najważniejszego, a wiec wyjaśnienia przyczyn rozczarowania seksem, odczuwanym przez współczesną kobietę..

Mężczyźni i kobiety nie różnią się tym, czego pragną dla siebie w związku partnerskim, ale różnią się w kwestii tego, czego oczekują od związku jako indywidualności seksualne. Potrzeby te nie są sprzeczne, ale z całą pewnością nie są wspólne. Dla kobiety najbardziej liczy się specjalny rodzaj bliskości, porozumienie, współuczestnictwo w czymś, co nazywamy związkiem duchowym ( jeżeli ktoś woli, może użyć słowa: psychicznym). Dlatego też pragnie zawsze otrzymywać sygnały będące świadectwem miłości i ciągłej fascynacji. Dla niej czułość wyrażana przez pieszczoty oznacza intymność seksualną . Im wyraźniejszy jest brak tak pojętej intymności seksualnej, tym bardziej kobieta czuje się oziębła, nie zaspokojona i tym bardziej unika seksu z partnerem, który nie wyzwala jej namiętności. Mężczyźni tę potrzeby kobiece potocznie i niesprawiedliwie określają mianem próżności.

Racjonalny mężczyzna zapytany, dlaczego nie adoruje swojej żony, dlaczego nie powtarza jej słów miłości odpowiada, że przecież ona powinna to wiedzieć. I to jest zasadniczy błąd. Dla kobiety słowa mają ogromne znaczenie, mają moc energetyzującą i utrzymują odpowiedni poziom namiętności. Dla mężczyzny ważniejsze jest to, co widzi. Mężczyzna jest wzrokowcem. Kobieta powinna mówić o swoich oczekiwaniach i potrzebach. Nie może zakładać, że on to powinien wiedzieć. Ujawniając swoje potrzeby pozwala partnerowi na poznawanie i doznawanie swojej inności i fascynacji nią. Kobieta która nie komunikuje swoich potrzeb, a tylko zawiedziona w oczekiwaniach odmawia seksu, sądząc, że tym sposobem wymusi zmianę zachowania, popełnia zasadniczy błąd. Dla mężczyzny bowiem istotą intymności seksualnej jest sam akt seksualny. Ta różnica między płciami może być wykorzystana jako pozytywna siła. Tylko wówczas miłość namiętna może stać się stałym doświadczeniem partnerów. Obdarzanie kobiety pieszczotami, jest dla niej warunkiem satysfakcjonującego aktu miłosnego, wzajemne obdarzanie się pieszczotami jest zaś stymulatorem pozytywnej energii – mają one moc i znaczenie bioenergoterapeutyczne. „Tantra joga” zaleca, by w miłości płciowej nie nastawiać się na orgazm czy popis sprawności technicznej, lecz na wymianę energii i wzajemne jej zasilanie. Dlatego też obdarzamy siebie pieszczotami przemiennie. Raz jesteśmy biorcami, koncentrujemy się na doznaniach, jakich dostarcza nam partner, skupiając się w pełni na sobie po to, by w momencie , który uznamy za odpowiedni, zamienić się rolami, obdarzając swoją czułością partnera. Dłońmi posługujemy się świadomie. „każdy wasz dotyk niech będzie dotykiem świętym”. Kiedy słabną pieszczoty, kiedy nawet ich miejsce zastapi „gra wstępna”, miłość w dość szybkim tempie zostaje „zagłodzona”, ponieważ jej pożywieniem jest właśnie energia partnerów dających sobie siebie nawzajem.

Rozwiązaniem w pogoni za szczęściem, w dążeniu do rozwoju, spokoju, poczucia sensu w życiu nie może być zmiana partnerów, zdrady w relacjach, rozwody.

Coraz więcej mężczyzn uzależnionych jest od seksu. Co to oznacza? Nowy partner, przeważnie do jednorazowego wykorzystania, niemożność emocjonalnego zaangażowania się.

Jako nauczyciel akademicki prowadziłam setki warsztatów ze studentami, ucząc ich komunikacji interpersonalnej i poznając ich problemy, system wartości, marzenia, rozczarowania. Wszyscy marzą o trwałej rodzinie i miłości.

Jako doradca rozwoju osobistego, terapeuta pracuję z ludźmi pogubionymi, cierpiącymi z powodu samotności.
Przyczyną tej samotności jest częsta zmiana partnerów i rozwody.
Jednak samotność, cierpienie i pogubienie się dorosłych to tylko początek problemów. Tak naprawdę najwyższą cenę za rozstanie ponoszą dzieci.

Jako pracownik naukowy szukam przyczyn niepowodzeń i sposobów rozwiązywania problemów.

Wszystko wskazuje, że przed nami nowa era. Zmierzamy do schyłku ery rewolucji seksualnej. Młodzi ludzie dziś wiedzą, że miłość to proces.

Często zapominamy, że wolność to również odpowiedzialność.
Jeżeli podejmujesz decyzję, to powinieneś być za nią odpowiedzialny.
Praca nad rozwojem związku jest bardzo długim procesem, wręcz można by powiedzieć niekończącym się.
Ale czyż nie warto spróbować zadbać o miłość, namiętność i trwałość związku?

Tekst Dr Janina Janowska

 

kobieta nad morzem

Stan idealny.

Zachować dobre samopoczucie – harmonię ciała, psychiki i umysłu. Być w formie. Mieć kondycję. Nie ulegać irytującym wpływom zewnętrznym, nie tracić równowagi psychicznej.
Każdemu z nas marzy się taki stan idealny…

Stan idealny

Zachować dobre samopoczucie – harmonię ciała, psychiki i umysłu. Być w formie. Mieć kondycję. Nie ulegać irytującym wpływom zewnętrznym, nie tracić równowagi psychicznej.
Każdemu z nas marzy się taki stan idealny, lecz by to osiągnąć przyjmujemy zbyt duży margines niemożności, a co za tym idzie, jesteśmy zbyt tolerancyjni dla siebie.
Ale wszystkiego można się nauczyć. Nie tylko można, lecz trzeba.
Podstawą sukcesów w każdej dziedzinie życia jest bowiem nasza kondycja psychofizyczna. Dopiero wówczas możliwa jest wiara w siebie, pozytywna samoocena, wiara w swoje możliwości oraz świadomość celów i racjonalne realizowanie ich.
Nie możemy być piękne, gdy nie rozwijamy się psychicznie i duchowo, gdy od środka nie ma słońca, gdy nasz uśmiech jest „zadaniowy” a nie zgodny z tym co myślimy i czujemy, gdy „zakopujemy swoje talenty”.

Chciałabym pisać i pomagać tym, którzy są zainteresowani własnym rozwojem, tak w wymiarze intelektualnym, emocjonalnym jak i fizycznym, tym którzy na tej drodze doświadczają trudności i barier których źródeł nie mogą rozpoznać, reagują zbyt późno, doświadczają konsekwencji kumulującego się stresu i w efekcie trudności emocjonalnych oraz komplikacji w życiu osobistym i zawodowym.
Wydaje się, że najczęściej powtarzanym słowem, a daje się to zauważyć gdy rozmawiamy z innymi, jest słowo stres.

Jakie są przyczyny stresu?

Można powiedzieć, że wartości jakie preferuje czas, w jakim dane jest nam żyć. W wielkim uproszczeniu tą wartością jest sukces.
Wystarczy popatrzeć na tytuły książek, które zalewają księgarnie. Wszystkie one są poradnikami, które odpowiadają na pytanie jak szybko: zdobyć pieniądze, zbudować biznes, uczyć się, pięknie wyglądać, zeszczupleć, zdobyć partnera, zbudować dom itd. Koniecznie szybko!

To właśnie dlatego życie stało się gonitwą za sukcesem i potrzebą udowodnienia sobie i innym na co nas stać. Jesteśmy świadkami kurczenia się ilości czasu przeznaczonego na odpoczynek i życie rodzinne. Źle się dzieje, kiedy zachwianiu ulega nasza hierarchia wartości. Ważna jest w życiu:
miłość, rodzina, nauka, praca, zainteresowania, przyjaźnie i nasza sfera duchowa.

A więc dobrze jest mieć w życiu tych siedem punktów oparcia. Jeżeli oprzesz swoje życie na „sukcesie” np. w pracy, to możesz łatwo zgubić z pola widzenia inne wartości i wystarczy poważniejsze niepowodzenie na tej płaszczyźnie, by poczuć się tak, jakby całe życie”zawaliło się”. Jeżeli postawisz tylko na miłość, to w sytuacji niepowodzenia poczujesz to samo.

Tak rodzi się stres. Bo stres to nie tyle konkretna sytuacja czy doświadczenie życiowe, a nasz stosunek do czasu, zadań, terminów. Stres to naturalna forma pobudzenia. Pewien poziom pobudzenia jest konieczny, bo uruchamia motywację i energię do działania. Jednak nadmierne pobudzenie organizmu i towarzyszące temu wzmożone działanie hormonów produkowanych przez organizm w czasie stresu, z których najważniejsza jest adrenalina, muszą doprowadzić do zaburzeń psychosomatycznych czyli odbić się negatywnie na naszym zdrowiu psychicznym i fizycznym. Wszystko, co zakłóca równowagę organizmu, rodzi stres. Hans Selye (Stres okiełznany) twórca teorii stresu i inicjator badań, które są wciąż kontynuowane stwierdził, że stres to nieswoista reakcja organizmu na wszelkie stawiane mu zadania.

Nie ma co do tego żadnych wątpliwości, że skutki stresu to nadmierna adrenalina i w efekcie takie dolegliwości jak zaburzenia układu krążenia , bóle głowy, kręgosłupa, dolegliwości gastryczne, trudne do zdiagnozowania dolegliwości, alergie, lęki napięcia, bezradność, depresje konflikty z najbliższymi oraz obniżona odporność organizmu.

Jak zminimalizować skutki stresu?

Zmienić sposób myślenia i styl życia. To nasze myśli wpływają na nasze emocje a emocje na reakcje ciała.

Pracuję z pięknymi, młodymi, inteligentnymi kobietami, które szukają pomocy, bo są zmęczone, mają trudności ze snem, są pełne lęku, napięć, mają konflikty w relacjach z najbliższymi. Obniża się ich poczucie własnej wartości, samoocena, zaufanie do siebie. Trudności adaptacyjne, które są nieuniknione w sytuacji zmiany kraju są już wystarczającym obciążeniem i podatnym gruntem na to by, obniżało się poczucie własnej wartości i samoocena. To jest pułapka, w którą łatwo można wpaść, jeśli pozwolimy sobie na nieprzyjazne myślenie o sobie. To, na co mamy wpływ, to z całą pewnością właśnie nasze myślenie.

Nasze myśli mogą być pozytywne, optymistyczne, dobre , ciepłe , jasne, logiczne. ale mogą też być pesymistyczne, katastroficzne, nie przyjazne, obsesyjne. Nie ma innej możliwości – jeżeli myśli są negatywne, ciemne to w emocjach musi się z czasem pojawić napięcie, lęk, smutek, bezsenność, tendencja do wycofywania się z aktywnego, satysfakcjonującego życia.Z czasem taka osoba spostrzega siebie jako chorą, bo pojawiają się też zaburzenia somatyczne, a więc różnego rodzaju bóle w ciele jako efekt napięcia również mięśni.

Każdy człowiek posiada działające w sposób naturalny mechanizmy samozachowawcze. To one podpowiadają mu jak się zachować w sytuacji, która w znacznym stopniu zużywa jego zasoby energetyczne. Skuteczne będą tu te wszystkie zabiegi, które niwelują napięcia mięśni np. sen, ćwiczenia ruchowe, kąpiel, pływanie, relaks itp.

Bywa jednak i tak, że w sytuacjach nadmiernego obciążenia mechanizmy samozachowawcze zawodzą. Dla wielu ludzi naturalne zachowanie, a więc zdrowy sen czy potrzeba ruchu, stają się poważnym problemem, a zwłaszcza wówczas, gdy już przekroczyli pewną barierę. Dlatego też ,gdy słyszą, że dla lepszego samopoczucia trzeba prowadzić zdrowy tryb życia, a więc spać o właściwej porze, uprawiać sporty, nie nadużywać alkoholu, bronią się, mówiąc, że nie jest to możliwe – tak bardzo są zmęczeni. I jest to niestety prawda. Efektem tych „przeciążeń” jest właśnie utrzymujący się ciągle stan napięcia, czyli uczucie chronicznego zmęczenia.

Do nadmiernego obciążenia zaliczam również brak kontaktu z naturą oraz małą świadomość samego siebie i swoich rzeczywistych potrzeb.

U ludzi, którzy często doświadczają stanów napięcia mięśni, powstaje rodzaj „fizjologicznego nawyku” napinania mięśni nawet wtedy, gdy nie wykonują żadnej pracy.

Warto więc pamiętać, że:

  • umiejętność łagodzenia nadmiernych napięć jest warunkiem zdrowia psychicznego psychicznego i fizycznego,
  • napięcie mięśni jest zawsze proporcjonalne do napięcia psychicznego,
  • niwelowanie nadmiernego napięcia mięśni pomaga w przywracaniu równowagi psychicznej,
  • obniżając poziom napięcia mięśni proporcjonalnie zmniejszamy uczucie chronicznego zmęczenia,
  • jedną z bardziej skutecznych form rozładowywania szkodliwych napięć jest codzienna, 20-to minutowa relaksacja.

Relaks jest wynikiem zmian zachodzących w organizmie, polegających na zmniejszaniu napięcia mięśniowego oraz stanu ogólnej jego mobilizacji.

Ze stanami nadmiernego napięcia mięśni wiąże się zazwyczaj zbyt duża aktywność nerwowość oraz takie reakcje emocjonalne jak nadpobudliwość, złość, lęk, poirytowanie. Pamiętajmy, że te negatywne emocje szkodzą przede wszystkim nam samym, niszcząc naszą urodę i zdrowie.

Tekst Dr Janina Janowska